Michał Baranowicz: To niewiarygodne jak wiele kłopotów zdrowotnych dotyka moją drużynę

- Staramy radzić sobie z problemami fizycznymi i zdrowotnymi. Praktycznie jednak na każdym treningu wychodzi coś nowego i okazuje się, że któryś z nas jest chory lub ma jakąś dolegliwość - mówi Michał Baranowicz, zawodnik Asseco Resovii Rzeszów. Mimo wszelkich problemów, jego drużyna w ramach trzynastej kolejki PlusLigi pokonała ostatnio gładko wciąż aktualnych wicemistrzów Polski, Jastrzębski Węgiel.

Paulina Reczkowska
Paulina Reczkowska

Mecz rzeszowian z Jastrzębskim Węglem był ostatnim spotkaniem tych pierwszych przed własną publicznością. Asseco Resovia Rzeszów swoich rywali pokonała w trzech dość wyrównanych partiach. - Mamy dobrą pozycję w tabeli, awansowaliśmy do 1/4 pucharu CEV. Póki co, jest już nieźle, a wciąż najważniejsze mecze przed nami i wszystko może się zdarzyć - twierdzi Michał Baranowicz, rozgrywający drużyny z Rzeszowa.

Zawodnik zauważa, że jego zespół gnębi bardzo duża ilość kontuzji i róznych dolegliwości, które wciąż utrudniają treningi. - Staramy radzić sobie z problemami fizycznymi i zdrowotnymi, jakie, niestety, nie omijają naszych zawodników od początku sezonu. Praktycznie na każdym treningu wychodzi coś nowego i okazuje się, że któryś z nas jest chory, lub ma jakąś dolegliwość, która uniemożliwia mu trenowanie i granie na sto procent - mówi Baranowicz. - Ostatnio na przykład ja miałem problemy z kolanem, a Ryan Millar z nogą. To niewiarygodne, jak wiele tych kłopotów zdrowotnych dotyka nas jako drużynę - dziwi się rozgrywający.

Lorenzo Bernardi, nowy szkoleniowiec Jastrzębskiego Węgla, w meczu z Asseco Resovią Rzeszów debiutował na ławce trenerskiej. Michał Baranowicz uważa, że jest on wyjątkową postacią dla każdego włoskiego siatkarza. - Ja również jako dzieciak podziwiałem jego grę i uczyłem się od niego siatkówki. Natomiast jako trener on właściwie dopiero zaczyna swoją karierę. Do Polski przyjechał zaledwie kilka dni temu, więc było mu niezwykle ciężko zdziałać cokolwiek przez tak krótki okres czasu. Oczywiście, życzę mu powodzenia w kolejnych meczach i cieszę się, że tak wybitny człowiek, a przy okazji mój rodak, trafił do PlusLigi - dodał na koniec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×