Wszyscy dobrze znamy ubiegłoroczny przypadek zespołu Gedanii Żukowo, który na tle pozostałych drużyn PlusLigi Kobiet wydawał się grać w zupełnie innej lidze... oczywiście, niższej. Na razie zespół z Rumii, mimo momentów dobrej i konsekwentnej gry, niebezpiecznie podąża w ślady outsidera z zeszłego sezonu. Czy Jerzy Skrobecki, trener siatkarek z Rumii, przewidywał taki rozwój wydarzeń?
- Oczywiście, spodziewałem się, że będzie ciężko - przecież przez dwadzieścia lat prowadziłem zespoły grające w najwyższej klasie rozgrywkowej i bywaliśmy w różnych sytuacjach. Moim zdaniem te zespoły, z którym przychodzi nam dzisiaj grać, są bardzo dobre, doświadczone i mają wyrównane składy. W porównaniu do ubiegłych sezonów, są także wzmocnione dobrymi zawodniczkami - mówił dla portalu SportoweFakty.pl szkoleniowiec.
Przyczyn słabszej gry trener Skrobecki upatruje w niespokojnym okresie przygotowań do startu ligi. - Brakuje nam wciąż odpowiednio skonstruowanego budżetu, poza tym w trakcie sezonu przygotowawczego zawodniczki wciąż przychodziły i odchodziły (przed sezonem zespół opuściły Marta Solipiwko i Paulina Gajewska - przyp.red.), dlatego brakowało nam podczas niego spotkań, w których można by było ogrywać wyjściowe zawodniczki - przekonuje trener.
W spotkaniu z drużyną z Dąbrowy Górniczej zadebiutowała zawodniczka, z którą w Rumi wiązano największe nadzieje na dobre występy i prowadzenie gry zespołu - brązowa medalistka Igrzysk Olimpijskich w Atenach, przyjmująca Mayrelis Martinez Adlum. - Chciałem, żeby przypomniała sobie czasy Igrzysk Olimpijskich, na których zdobywała medale. Myślę, że jest to chyba jedyna w polskiej lidze zawodniczka, która może poszczycić się takimi osiągnięciami - mówił po spotkaniu szkoleniowiec beniaminka PlusLigi Kobiet.
Zaraz potem wyjaśnił, dlaczego tej siatkarki brakowało w wyjściowych składach na wcześniejsze ligowe potyczki. - Cóż, przyjechała do Polski nie w takiej dyspozycji, jakiej byśmy oczekiwali po jej CV. Najprawdopodobniej przez parę miesięcy miała rozbrat z siatkówką, dlatego nie jest przygotowana do gry w tym sezonie. Pocieszające jest jednak to, że z dnia na dzień, z treningu na trening prezentuje coraz lepszą grę. Dlatego zarząd podjął decyzję, że ta zawodniczka zostanie z nami. W meczu z MKS-em liczyłem na to, że Kubanka zaprezentuje dużo wyższe umiejętności, będzie skuteczniejsza i pomoże zespołowi w wygrywaniu setów - powiedział trener.
Nowy Rok to czas postanowień i nakazywanych sobie zmian. Trener Skrobecki przyznał, że po 1 stycznia jego zespół nie będzie zaskakiwał swoich przeciwników innym ustawieniem lub przemyślną taktyką. Dla niego najważniejszym noworocznym postanowieniem jest ciężka praca zespołu na treningach i położenie nacisku na zgranie meczowej kadry. - Ciągła zmiana składu nie sprzyja nigdy osiąganiu dobrych wyników. Wynikają one głównie z efektów potreningowych, dlatego na razie ten skład musi się ustabilizować. Moje zawodniczki, niezależnie od tego, czy są w lepszej czy gorszej dyspozycji, muszą dobrze radzić w meczach z bardzo trudnymi i doświadczonymi przeciwniczkami. W końcu gramy z zespołami, które mają w swoich składach reprezentantki Polski i siatkarki, które zdobywały złote medale mistrzostw Polski - wyjaśnił szkoleniowiec. A czego oczekuje po swoich zawodniczkach? - Granie przeciwko taki drużynom musi mobilizować mój zespół do większej skuteczności i podniesienia poziomu swojej gry. Będzie to niezmiernie trudne, ale nie pozostaje nam nic oprócz wiary i przekonania w to, że każdy trening przybliży nas do oczekiwanych wygranych - przekonywał pewny swoich słów trener Skrobecki.