Potrzebujemy troszeczkę spokoju - rozmowa z Wiesławem Popikiem, szkoleniowcem Organiki Budowlanych Łódź

Znakiem rozpoznawczym Organiki powoli stają się kontuzje, których liczba niebezpiecznie rośnie. Jednak z klubu płyną również dobre wiadomości. W rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Wiesław Popik zdradził kto będzie nową rozgrywającą łódzkiego zespołu, czemu jego podopieczne przegrały aż cztery mecze w ramach rozgrywek Ligi Mistrzyń oraz wyjaśnił kulisy amerykańskiej ucieczki w wykonaniu Kathleen Olsovsky.

Olga Krzysztofik: Trudno nie wspomnieć o kontuzji Marty Wójcik. Klub znalazł już zastępstwo?

Wiesław Popik: - Tak. Mamy Dominikankę, która przyleci do nas w czwartek. Karla Echenique, która występuje w kadrze narodowej (do Organiki przejdzie z dominikańskiej ekipy Mirador - przyp. red). Od następnego meczu będzie już z nami.

A może pan coś więcej powiedzieć na temat tej przedziwnej sytuacji z Kathleen Olsovsky? Amerykanka po prostu wyjechała i nie wróciła...

- Ja wiem tyle, co pani. Ona po prostu wyjechała. Nie dała żadnego znaku czemu wyjeżdża, co się dzieje. Ostatni mecz w jakim wystąpiła był w Bielsku-Białej, gdzie zagrała już w miarę poprawnie i nikt nic nie wie dlaczego tak się stało. Pieniądze miała wypłacone, wszystko było w miarę w porządku, ale dlaczego wyjechała - to dla nas jest zagadką.

Klub podejmie jakieś kroki na drodze prawnej?

- Oczywiście, bo nie robi się tak. To nie jest profesjonalizm, jeżeli ktoś się pakuje... Właściwie ona miała to już chyba zaplanowane dużo wcześniej, bo sam się dziwiłem przed podpisaniem z nią kontraktu, że ona po prostu chce jechać na dwa dni na Święta do domu. To było jakieś dziwne. Graliśmy kolejny mecz (22 grudnia 2010 w Bielsku-Białej, natomiast 29 grudnia w Łodzi z Bankiem BPS - przyp. red.), ale ona uparła się, że nie podpisze tego kontraktu jeżeli nie zgodzimy się na ten punkt. Chyba już wtedy miała wszystko zaplanowane.

Powiedzmy jeszcze słowo o waszej sytuacji kadrowej. Kontuzję złapała również Sylwia Wojcieska...

- Pech nas nie opuszcza. Przed meczem z RC Cannes Sylwia naciągnęła mięsień łydki. Jest wyłączona z treningów na pewno na tydzień.

Czy łodzianki pokonają swoje problemy i zaczną wygrywać w lidze?

W meczu z Tauron MKS-em na libero ustawił pan Michele Teixeire. Taka decyzja była podyktowana jakimś urazem nominalnej libero Katarzyny Ciesielskiej czy było to po prostu zagranie taktyczne?

- To było zagranie taktyczne. Kasia miała inne zadanie do wykonania i spisała się bardzo dobrze. Zrobiła wszystko to, co do niej należało. Będziemy po prostu rotować składem. W tym spotkaniu może nie do końca nam się to udało, ale Michela zagrała bardzo dobrze w obronie. Na tej pozycji jest bardzo fajna rywalizacja pomiędzy tymi dziewczynami.

Wasza sytuacja w ligowej tabeli nie wygląda zbyt dobrze. Przed szóstą kolejką plasowaliście się nad dąbrowskim MKS-em, na piątym miejscu. Mimo to przegraliście w trzech setach.

- Wiedzieliśmy, że przyjeżdżamy na trudny teren, że będzie nam się ciężko grało. Poza tym jesteśmy w okrojonym składzie. Myślę, że na razie nie ma znaczenia miejsce w tabeli. Graliśmy już z Bankiem BPS Muszyna, BKS-em Bielsko-Biała i z Tauron MKS-em Dąbrowa Górnicza, więc czeka nas jeszcze mecz z TPS-em Rumia i na pewno nie będzie łatwo, bo lecimy teraz do Włoch na spotkanie z MC-Carnaghi Villa Cortese w ramach Ligi Mistrzyń. W PlusLidze Kobiet czeka nas jeszcze konfrontacja z Centrostalem Bydgoszcz, Atomem Trefl Sopot... W każdym meczu musimy walczyć, natomiast potrzebne jest nam troszeczkę spokoju i treningu, żeby wszystko zaczęło u nas funkcjonować tak jak powinno.

Wspomniał pan o Lidze Mistrzyń. Ten sezon to wasz debiut w najważniejszym europejskim pucharze, ale chyba nie tak go sobie wyobrażaliście?

- Nikt sobie nie życzy, żeby przegrywać tyle razy (Organika przegrała w Lidze Mistrzyń cztery mecze, jeden wygrała - przyp. red.). Podejmowaliśmy walkę, na tyle ile mogliśmy. Dotknęła nad kontuzja Marty Wójcik, nasz pomysł na grę troszeczkę się posypał. Marta Szymańska dostała szansę, ze swoich zadań wywiązuje się jak najlepiej.

Jednak czasem widać brak ogrania w jej poczynaniach na boisku.

- Marta na pewno będzie miała mecze lepsze i gorsze, ale na razie jest sama. To jest dla niej pierwszy sezon i to na takim poziomie (dotychczas najwyższą klasą rozgrywkową w jakiej występowała była I liga w Treflu Sopot - przyp. red.), więc potrzebuje czasami takiego ochłodzenia głowy, żeby zejść i zobaczyć akcje z boku. Na razie tego nie ma, w związku z czym musi grać cały czas.

Po pięknej walce, bo w tie-breaku, wygraliście z Modranską Prostejov. Potem ponieśliście dotkliwą porażkę z RC Cannes w trzech setach, czym praktycznie pogrzebaliście swoje szanse na awans do następnej rundy Ligi Mistrzyń.

- Zgadza się. Grało nam się naprawdę trudno, bo w grupie mieliśmy MC-Carnaghi Villa Cortese, RC Cannes które w zeszłym sezonie zajęło trzecie miejsce w tych rozgrywkach, Modranska Prostejov gra już któryś tam sezon w Lidze Mistrzyń, a dla większości moich dziewczyn to był po prostu debiut w tych rozgrywkach. Mam nadzieję i wierzę święcie w to, że nabyte przez nas doświadczenie będzie procentowało u nas w lidze.

Komentarze (0)