Sobotnie spotkanie w Rzeszowie było bez wątpienia meczem wielkiej wagi. Gospodarze, w przypadku zwycięstwa, mogli wyprzedzić Tytan AZS w tabeli PlusLigi, w której awansowaliby na drugie miejsce. - Bardzo, ale to bardzo chcemy zwyciężyć - zapowiadał przed spotkaniem trener gospodarzy, Ljubomir Travica. W siódmej kolejce pod Jasną Górą Resovia poległa 1:3.
Pierwszy set był wyrównany tylko na początku. Do pierwszej przerwy technicznej walka toczyła się punkt za punkt, z minimalnym wskazaniem na Tytan AZS, który prowadził 8:6. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że był to nie tyle skutek dobrej gry częstochowian, co słabej postawy Mateja Cernica, który strasznie męczył się w ataku na lewym skrzydle. Później zaczęła jednak uwidaczniać się coraz większa przewaga miejscowych. Resovia najpierw przy zagrywce Łukasza Perłowskiego odwróciła wynik na 9:8, a później zupełnie narzuciła rywalowi swój styl gry, odskakując na 16:12.
Obrazu gry gości nie odmieniła zmiana na pozycji atakującego, kiedy za Bartosza Janeczka na boisku pojawił się Miłosz Hebda. Bezbarwnie grający Akademicy nie byli już w tej partii w stanie czymkolwiek zagrozić Resovii. Miejscowi utrzymali do końca seta mocną i skuteczną zagrywkę i pewnie wygrali 25:17. Partię efektownym asem serwisowym zakończył Grozer.
W drugim secie rzeszowianie (a zwłaszcza Grozer), podobnie jak w pierwszej odsłonie spotkania rozkręcali się z minuty na minutę, ale kiedy już chwycili swój rytm gry, byli nie do zatrzymania. Początkowo przegrywali 2:5, ale jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną odwrócili wynik na 8:7. Jak się później okazało, był to koniec wyrównanej gry w tej partii. Częstochowianie zatrzymali się bowiem na wyniku z pierwszej przerwy technicznej i po kilkunastu minutach gry, kiedy pole zagrywki wreszcie opuszczał Matej Ćernić, przegrywali z Resovią już 8:20!
Akademicy nie mogli nawet marzyć w tej partii o nawiązaniu wyrównanej walki z rywalem. Przede wszystkim mieli ogromne problemy z przyjęciem zagrywki, a kiedy już piłka trafiała do atakujących, ci zatrzymywani byli przez rzeszowski blok lub posyłali ataki na aut. Ostatecznie w drugim secie nie zdołali nawet przekroczyć 10 punktów.
Trzeci set układał się po myśli częstochowian tylko do momentu, kiedy po drugiej stronie siatki na zagrywce stanął Matej Ćernić. Akademicy schodząc na pierwszą przerwę techniczną mieli oczko przewagi nad rywalem, ale kilka minut później przegrywali już 7:10. W dalszej części seta zrealizował się doskonale już znany z pierwszych dwóch partii scenariusz. Akademicy z minuty na minutę spisywali się coraz gorzej i widać było, że marzą już tylko o tym, by mecz się zakończył. W końcówce punkty zdobywali już głównie za sprawą błędów rywala, a nie własnych dobrych akcji. Rzeszowianie wygrali 3:0, dzięki czemu zainkasowali trzy oczka i wyprzedzili Akademików w tabeli PlusLigi.
Asseco Resovia Rzeszów - Tytan AZS Częstochowa 3:0 (25:17, 25:9, 25:17)
Resovia: Ćernić, Akhrem, Baranowicz, Grozer, Kosok, Perłowski, Ignaczak (libero) oraz Buszek, Mika, Millar
Tytan AZS: Gierczyński, Nowakowski, Murek, Drzyzga, Janeczek, Wiśniewski, Dębiec (libero) oraz Hebda, Oczko, Żuk, Kolanek
MVP: Gyorgy Grozer