Skra bierze wszystko - rozmowa z prezesem ZAKSY Kędzierzyn-Koźle, Kazimierzem Pietrzykiem

W finale Pucharu Polski 2011 siatkarze ZAKSY przegrali wyraźnie 0:3 ze Skrą Bełchatów. Kędzierzynianie, kiedy tylko odebrali należne im nagrody, uciekli do szatni. Na placu gry pozostał jedynie prezes Kazimierz Pietrzyk. Minę miał nietęgą, ale okazał się największym profesjonalistą w swoim zespole. Od razu przystał na rozmowę i to nie tylko o finale. Prezes zdradził nam co myśli na temat zamknięcia PlusLigi i... draftu. - To posunięcie "pijarowe" - powiedział.

Wojciech Potocki: Przegraliście w meczu finałowym Pucharu Polski. Czy jednak ten "długi weekend" z siatkówką był pana zdaniem klęską ZAKSY? A może jednak sukcesem?

Kazimierz Pietrzyk: To zależy jak się na to spojrzy. Ja jednak myślę, że nasz awans po 9 latach do finału Pucharu Polski jest sukcesem. Po ostatnich emocjach związanych z grą naszego zespołu, można śmiało powiedzieć, że zrobiliśmy kroczek do przodu.

W finale Skra była jednak zdecydowanie lepsza.

- No właśnie. Liczyłem na to, że podejmiemy ostrą walkę, bo przecież nas na to stać. Tymczasem okazało się, że ranga meczu paru chłopaków wyraźnie usztywniła. Trudno, trzeba grać dalej i walczyć o kolejne cele. Szkoda tylko okazji, bo żeby zdobyć puchar wystarczyło wygrać tylko jeden mecz, ten ostatni – najważniejszy. Byliśmy blisko. Teraz, żeby walczyć o medal w PlusLidze, trzeba będzie pokonać rywali w play offach. A to co najmniej trzy spotkania.

Myśli pan, że w lidze może być inaczej niż w finale Pucharu Polski?

- Wszystko się może zdarzyć. Nie jest powiedziane, że na pewno przegramy. Mamy silną drużynę, która pokazała, że może walczyć z każdym.

Na Torwarze siatkarze Skry czuli się jak we własnej hali. Mieli wsparcie swoich i stołecznych kibiców. Może więc warto pomyśleć o organizacji finałów w Kędzierzynie-Koźlu.

- Kibice Skry mieli z Bełchatowa dużo bliżej niż nasi z Opolszczyzny. Można zresztą powiedzieć, że wszystko w Warszawie kręciło się właśnie wokół Skry. Sobotnia gala też odbywała się "pod ich dyktando".

Słyszy się głosy, że być może cały związek będzie rządzony przez człowieka z Bełchatowa.

- Może i tak będzie. Przecież Skra wyraźnie dominuje w polskiej siatkówce dzięki sponsorowi, którym jest jeden z największych polskich koncernów. Gdzie tu porównywać PGE Bełchatów do ZAK czy spółki węglowej. Nic więc dziwnego, że również liga kobiet niedługo będzie zdominowana przez zespół, który finansuje PG. W takiej sytuacji nie zdziwię się, że sponsor z Bełchatowa będzie chciał mieć więcej do powiedzenia we władzach związku. Pytanie tylko, czy to będzie służyło polskiej siatkówce.

Przed finałowym meczem odbyło się zebranie akcjonariuszy PLPS i podjęto zaskakujące rozwiązania. Co pan myśli o zamknięciu PlusLigi już od najbliższego sezonu?

- Nie wiem czemu wszyscy przyjmują tę informację jak ostateczną decyzję. Owszem, podjęto ją stosunkiem głosów 7:2, ale według mnie powinna być zatwierdzona przez Polski Związek Siatkówki. Dom buduje się od fundamentów, a nie od dachu. Najpierw trzeba zadbać o prawidłowy system szkolenia, odpowiednio zmodyfikować rozgrywki niższych szczebli, a dopiero na samym końcu myśleć o zamknięciu ligi. Na razie uważam, że jest to jedynie wskazanie kierunku, do którego trzeba dążyć i nie wierzę, że związek zgodzi się teraz na tak radykalne posuniecie. Zresztą sam prezes Artur Popko mówił, że sprawa będzie trudna do przeprowadzenia. A tak nawiasem mówiąc, teraz, jeśli klub nie spełnia określonych warunków, można mu nie przyznać licencji.

A draft, który jest przewidziany za trzy lata?

- To ma wyrównać szanse klubów z dolnej części tabeli, które będą miały pierwszeństwo w podpisywaniu kontraktów z zawodnikami do lat 23. Tylko z kim będą je podpisywały, skoro mamy przepaść między mistrzami, a młodym pokoleniem siatkarzy? Jeśli się nic nie zmieni, to młodzi długo nie będą wzmocnieniem ligowych klubów. Inna sprawa to fakt, że kontrakty miałyby obowiązywać tylko przez rok. Który klub zgodzi się na roczny kontrakt z młodym zawodnikiem, do tego nowicjuszem w lidze? Dlatego te kategoryczne oświadczenia, że już zamykamy ligę i wzorem NBA szykujemy się do draftu, traktuję jako działania "pijarowe". Żeby to wszystko zaczęło obowiązywać, potrzebna jest zgoda PZPS, który musi patrzeć na dobro całej polskiej siatkówki, a nie kilku, choćby nawet najlepszych, klubów. Na razie wyznaczono tylko pewne kierunki przekształceń ligi i moim zdaniem nic nie jest przesądzone.

Komentarze (0)