Kuba – Rosja 1:3 (21:25, 25:21, 25:20, 25:20)
Rosja: Połtawski, Grankin, Tietiuchin, Bereżko, Wołkow, Kuleszow, Werbow (l) oraz Kosariew, Krugłow, Ostapienko
Kuba: Yoandy Leal, Rolando Jurquin, Yadier Sanchez, Roberlandy Simon, Oreol Camejo, Odelvis Dominico, Keibel Gutierrez (l) oraz Bell Henry, Corrales Raydel, Ferrer Darien
Kubańczycy przystąpili do pojedynku niezwykle zmobilizowani, co znalazło przełożenie w wygranych przez nim secie pierwszym. Niestety dla nich, kolejne partie padłu łupem Rosjan, którzy odnieśli tym samym, po zeszłotygodniowych wygranych z Koreą, trzecie zwycięstwo w tej edycji Ligi Światowej. Pomeczowe statystki nie wskazują na znaczącą przewagę któregoś z zespołów w jakimkolwiek elemencie. Rosjanie zdobyli 7 punktów blokiem, wobec 3 po stronie Kuby, również w polu zagrywki prezentowali się lepiej, notując 5 asów serwisowych (3 asy Kuby). Siła ataku Rosjan była również minimalnie lepsza (52 punkty wobec 51 zdobytych atakiem).
Najlepszym zawodnikiem w rosyjskim zespole był Semen Połtawski, który zdobył w tym spotkaniu 18 oczek. Wspierali go Tietiuchin (13 pkt.) oraz Bereżko (11 pkt.). W drużynie gospodarzy najlepiej spisywał się Jurquin Rolando, który zdobył 11 punktów, w zespole kubańskim zdobycze punktowe rozkładały się jednak równomiernie.
Rosyjski trener Władimir Alekno, który na Kubę nie zabrał wszystkich podstawowych zawodników nie ukrywał zadowolenia ze zwycięstwa swojej drużyny. - W naszej sytuacji teraz chcemy rozgrywać właśnie takie spotkania.. Jak dodawał kapitan Sbornej Władim Chamuckich, Kubańczycy zaprezentowali się z dobrej strony, popełniali jednak za dużo błędów podczas przyjęcia zagrywki, co miało duży wpływ na rozstrzygnięcie spotkania.
- Zaczęliśmy dobrze, ale później atak, przyjęcie i zagrywka znacznie się u nas pogorszyły. Bez tych elementów nie ma co marzyć o zwycięstwie z niezwykle mocnym zespołem rosyjskim, który jest przecież srebrnym medalistą ubiegłorocznej Ligi Światowej. - oceniał z kolei trener Kubańczyków Orlando Samuels, dodając, że jego zespół przed kolejnym spotkaniem musi poprawić przede wszystkim przyjęcie serwisu. - Zagramy jutro o zwycięstwo - zapewniał jednak kapitan gospodarzy Simon Roberlandy.
Korea - Włochy 2:3 (25:23, 21:25, 25:22, 17:25, 11:15)
Korea: Chang, Moon, Choi, Lee, Shin, Ha, Yeo (l) oraz Kwon, Park, Ko, Kim
Włochy: Gavatto, Meoni, Paparoi, Martino, Birarelli, Sala, Mania (l) oraz Perazzolo
Grający w mocno rezerwowym składzie (bez Fei, Cisolli, Mastrangelo i Vermiglio Włosi pokonali w swoim trzecim spotkaniu w tegorocznej Lidze Światowej reprezentację Korei 3:2. Koreańczycy, którzy do krezusów światowej siatkówki nie należą, po raz kolejny, po zeszłotygodniowej porażce 2:3 z Rosją, potwierdzili, że znajdują się w naprawdę dobrej dyspozycji i w turnieju mogą pokusić się o niejedną niespodziankę.
Najbardziej zacięty w tym spotkaniu był pierwszy set, pozostałe cztery przebiegały pod dyktando jednej bądź drugiego zespołu. O ostatecznym zwycięstwie Włochów zadecydowała bardzo dobra gra blokiem, Azurri aż 12 razy zdobywali punkty tym elementem, wobec tylko 3 punktów zdobytych w ten sposób przez Koreańczyków. Bohaterem w zespole gospodarzy w tym spotkaniu był zdobywca aż 29-punktów - Moon Sung-Min.W drużynie włoskiej najwięcej, bo 21 punktów, zapisał na swoim koncie Martino.
- Bardzo nas cieszy to zwycięstwo - mówił po spotkaniu trener Andrea Anastasi. - Korea zaprezentowała się bardzo dobrze, szczególnie w pierwszym secie. My jednak począwszy od seta czwartego odzyskaliśmy dobre przyjęcie i blok, co pozwoliła nam wygrać. - Spodziewaliśmy się trudnego meczu, zwłaszcza, że jesteśmy zmęczeni ostatnim natłokiem spotkań (Włosi niedawno zakończyli turniej kwalifikacyjny do IO – przyp. red.) – oceniał kapitan Azzurrich Marco Meoni.
- Gdyby Włosi popełnili więcej błędów, moglibyśmy wygrać. Oni jednak zaprezentowali się znacznie lepiej niż Rosjanie w zeszłotygodniowej potyczce z nami - komplementował rywali koreański kapitan Choi Tae-Woong, dodając, że w końcowej fazie meczu jego zespół nie potrafił utrzymać wystarczającej koncentracji. - Poprawimy nasze słabe punkty przed jutrzejszym spotkaniem. Mam tutaj na myśli przede wszystkim serwis i przyjęcie zagrywki - zapewniał trener gospodarzy Seo Nam-Won.