Nie odpuścimy! - rozmowa z Patrykiem Czarnowskim, środkowym ZAKSY Kędzierzyn-Koźle i reprezentacji Polski

- Oczywiście, że Skrę da się pokonać. Każdą drużynę można pokonać. Będziemy walczyć do końca o jak najwyżsżą pozycję - zapewnia Patryk Czarnowski w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. Jeden z najlepszych środkowych PlusLigi opowiada też o początkach kariery oraz o swoim siatkarskim idolu.

Piotr Stosio: Zacznijmy od początku. Kiedy stwierdziłeś, że chcesz zostać siatkarzem?

Patryk Czarnowski: Bardzo późno. Generalnie, gdy zacząłem trenować. Wcześniej nie przypuszczałem, że zostanę siatkarzem a nawet, że w ogóle zostanę sportowcem. Nie miałem w dzieciństwie takich marzeń. Kiedy zacząłem odbijać piłkę spodobało mi się i brnąłem w to dalej. Następnie trafiłem do Szkoły Mistrzostwa Sportowego, gdzie traktowałem siatkówkę już na poważnie. Potem był AZS Olsztyn, mój pierwszy profesjonalny klub w PLS. Tak się zaczęło: pierwszy kontakt z siatkówką, pierwszy klub.

A dlaczego siatkówka? Gdy zaczynałeś nie była zbyt popularnym sportem.

- Pewnego dnia wybrałem się z kuzynami na salę gimnastyczną poodbijać piłkę. Oni wcześniej już grali w siatkówkę. Kilka razy udało mi się dobrze odbić piłkę. Z czasem zaczęło wychodzić coraz lepiej, spodobało mi się i wciągnęło mnie to. Niektórzy mają w młodości różne marzenia, na przykład o byciu piłkarzem, ja takich nigdy nie miałem i nie przypuszczałem, że mogę zostać sportowcem.

W twojej rodzinie nie było nigdy sportowców?

- Mam kuzyna, który biega na orientację oraz w maratonach. Natomiast profesjonalnych sportowców w mojej rodzinie nigdy nie było.

W SMS Spała trafiłeś do dosyć mocnej klasy z Marcinem Możdżonkiem, Bartoszem Gawryszewskim, Marcelem Gromadowskim, Sebastianem Pęcherzem i Tomaszem Drzyzgą.

- Przede wszystkim była to liczna klasa, wyszło z niej wielu ciekawych chłopaków, których do dzisiaj możemy oglądać w PlusLidze. Więc można powiedzieć, że nasz rocznik był jak najbardziej udany.

Jeden z absolwentów SMS Spała powiedział mi niedawno, że gdy będzie miał syna w odpowiednim wieku, wyśle go właśnie do tej szkoły. Czy ty też uważasz, że to dobre miejsce dla młodego siatkarza?

- Oczywiście, przede wszystkim w Spale są wspaniałe warunki do rozwijania się pod kątem gry w siatkówkę. Zaczynając od hali, hotelu, zwykłych warunków życiowych, po przez naukę, która podporządkowana jest siatkówce. W młodzikach nie ma za bardzo czasu na treningi, ponieważ najważniejsza jest szkoła. W Spale treningi są przeplatane z lekcjami, tak że warunki są najlepsze w Polsce, nikt nie jest w stanie stworzyć takich, jakie są w SMS-ie.

Potem był AZS Olsztyn. Rywalizowałeś o miejsce w składzie chociażby z Marcinem Nowakiem, Wojciechem Grzybem i Marcinem Możdżonkiem. Ciężko było się przebić.

- Tak, ale stawiałem moje pierwsze kroki w profesjonalnym klubie siatkarskim. Wiele dał mi pobyt w Olsztynie, także dzięki osobom, które wymieniłeś. Marcin Nowak i Wojciech Grzyb już wtedy byli doświadczonymi zawodnikami i udzielali młodszym kolegom wielu cennych wskazówek. Po za tym w zespole były gwiazdy siatkówki: Paweł Papke, Paweł Zagumny, Mark Siebeck, Mariusz Szyszko. Można było wiele się od nich nauczyć i chłopaki nigdy nie odmawiali. Zawsze starali się pomóc nam młodym i wiele wytłumaczyć. Za to mogę im tylko podziękować.

Kiedyś powiedziałeś, że Marcin Nowak jest twoim siatkarskim wzorem. Dalej tak jest?

- Tak, nic się nie zmieniło w tej kwestii. Kiedyś, zanim trafiłem do Olsztyna bardzo go podziwiałem, nawet udało mi się zdobyć jego autograf, gdy grał w reprezentacji. Marcin kiedyś był moim idolem, dzisiaj jesteśmy kolegami, więc dla mnie jest to fajna sprawa.

W ostatniej kolejce ligowej nie miałeś jednak sentymentów (ZAKSA pokonała AZS Politechnikę Warszawską z Marcinem Nowakiem w składzie/przyp. P.S.)

- (śmiech) Po prostu trzeba było wykorzystać rady, które od niego otrzymałem. A tak na poważnie, gramy w innych klubach i taki jest sport. Rywalizujemy ze sobą i jest to naturalne.

Potem trafiłeś do Jastrzębia. Co się stało, że nagle w ciągu jednego roku, z przeciętnego zawodnika zostałeś najlepszym środkowym PlusLigi?

- Zagraliśmy dobry sezon. Mieliśmy fajną paczkę w Jastrzębiu, świetnie się rozumieliśmy na boisku i przede wszystkim po za nim. Wiele ugraliśmy przede wszystkim atmosferą, która była w zespole i która miała duży wpływ na nasze wyniki.

Więc dlaczego odszedłeś do ZAKSY? Nie kusiła cię gra w Lidze Mistrzów?

- To trudne pytanie. Cóż, poszedłem tam, gdzie mnie po prostu chcieli.

Nie wierzę, że w Jastrzębiu cię nie chcieli.

- Bardzo możliwe, ale losy tak się potoczyły i teraz gram w barwach zespołu z Kędzierzyna-Koźla.

Pozozmawiajmy chwilę o PlusLidze. Jak oceniasz szanse ZAKSY na zajęcie drugiego miejsca na koniec sezonu?

- A dlaczego drugiego, a nie pierwszego?

A czy Skrę da się pokonać? W turnieju finałowym Pucharu Polski zespół z Bełchatowa pokazał, że jest chyba poza zasięgiem rywali.

- Oczywiście, że Skrę da się pokonać. Każdą drużynę można pokonać. Na pewno nie odpuścimy! Będziemy walczyć do końca o najwyższe pozycję. Nie liczymy wcześniej, na którym miejscu możemy zakończyć rozgrywki, ciągle gramy o jak najwyższą lokatę.

Patryk Czarnowski, trzeci z lewej, przed spotkaniem reprezentacji Polski. Z prawej kolega ze Spały i AZS Olsztyn - Marcin Możdżonek.

Źródło: SportoweFakty.pl

Chciałbym spytać też o reprezentację. Czy znasz język włoski?

- Nie znam, ale w reprezentacji miałem już do czynienia z tym językiem, w klubie oczywiście też. Co nieco rozumiem i nie stanowi to żadnego problemu.

Pytam też w kontekście potencjalnej gry na przykład w Serie A. Masz jakiś ulubiony klub zagranicą?

- Ja nie wybiegam tak daleko w przyszłość. Nie myślałem nigdy o tym. Na razie jestem związany kontraktem z ZAKSĄ, trzymam się Kędzierzyna i na grze w tym klubie się koncentruję.

Masz jakieś siatkarskie marzenie?

- Na pewno Igrzyska Olimpijskie i zdobycie złotego medalu. Jest to marzenie nie tylko typowo siatkarskie, ponieważ takie mają wszyscy sportowcy. Wiadomo, że zawsze każdy dąży do sięgania po najwyższe cele. Muszę jednak przyznać, że moje pierwsze siatkarskie marzenia już się spełniły. Zawsze chciałem zdobyć Puchar Polski i w poprzednim roku się udało. Kilka razy grałem też w finale mistrzostw Polski. Powoli te marzenia się spełniają i to jest fajna sprawa.

Na koniec mam pytanie o rozgrywających. Z kim najlepiej ci się współpracowało w twojej karierze?

- Miałem przyjemność współpracowania z wieloma rozgrywającymi, zaczynając od Mariusza Szyszko, gdy grał w Olsztynie. Po za tym świetnie współpracowało mi się z Pawłem Zagumnym i Grzegorzem Łomaczem. Grzesiu ostatnio zrobił ogromny postęp i było to widać, jeśli chodzi o reprezentację Polski, ponieważ w kadrze znalazł się on i Paweł Zagumny właśnie. Myślę, że ci dwaj rozgrywający są najlepsi w Polsce. Paweł jest zawodnikiem formatu światowego, natomiastmyślę, że Grzesiu zostanie kiedyś jego następcą.

Komentarze (0)