LM: Plan zrealizowany w 100 procentach, cztery sety i awans! - relacja ze spotkania PGE Skra Bełchatów - Knack Roeselare

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

We wtorek Jastrzębski Węgiel, w środę PGE Skra! Mistrzowie Polski, dzięki zwycięstwie 3:0 nad Knack Roestelare i wygraniu złotego seta awansowali do play off 6 Ligi Mistrzów. W rozgrywanym w Łódzkim Pałacu Sportu spotkaniu ekipa z Belgii była tłem dla świetnie dysponowanych podopiecznych Jacka Nawrockiego.

W tym artykule dowiesz się o:

Dziesięć tysięcy kibiców, w tym między innymi siatkarki Organiki Budowlanych, szczelnie wypełniło halę w Łódzkim Pałacu Sportu, by dopingować PGE Skrę Bełchatów w rewanżowym spotkaniu play off 12 Ligi Mistrzów. Przed drużyną Jacka Nawrockiego stało niełatwe zadanie. Po porażce 1:3 przed tygodniem w Belgii, by marzyć o pozostaniu w grze mistrzowie Polski musieli nie tylko pokonać Knack Roeselare, ale okazać się również lepszymi w złotym secie.

Skra lepszego początku nie mogła sobie wymarzyć. Dzięki mocnej zagrywce i wysokiej skuteczności na kontrze bełchatowianie szybko wypracowali sobie trzy oczka przewagi, schodząc na pierwszą przerwę techniczną przy prowadzeniu 8:5. Później było jeszcze lepiej. Kiedy Bartosz Kurek ustrzelił zagrywką reprezentacyjnego libero Manuela Calberta zrobiło się już 12:7 dla mistrzów Polski i trener Knack zmuszony był przywołać swój zespół do porządku. Nic to jednak nie dało, bo Daniel Pliński w polu serwisowym oznaczał kolejne problemy dla gości i prowadzenie Skry 15:9.

Drużyna z Belgii ruszyła do ataku po drugiej przerwie technicznej i zbliżyła się do bełchatowian na 16:13. Marzenia o doprowadzeniu do remisu skutecznie wybił jej jednak z głowy potrójny blok Skry, który powstrzymał Matthijsa Verhannemana. W końcówce nerwowo zrobiło się tylko na chwilę, kiedy po kilku z rzędu udanych blokach zespół z Roeselare zniwelował dystans do mistrzów Polski do dwóch oczek (21:19). Po czasie na żądanie trenera Nawrockiego Skra przełamała wreszcie niemoc w ataku i, po dobrym początku i słabszym finiszu, wygrała inauguracyjną odsłonę spotkania.

Chociaż trener Dominique Baeyens zapowiadał przed meczem, że po porażce w pierwszej partii może sięgnąć po rezerwy i koncentrować się już tylko na złotym secie, na drugą odsłonę spotkania ekipa Knack stawiła się w wyjściowym składzie. Nic w tym jednak dziwnego, bo dobra gra w pierwszej partii dawała zespołowi z Knack nadzieję na pokonanie Skry w środowym meczu. Właściwie jednym problemem drużyny z Belgii w pierwszym secie było przyjęcie zagrywki. Element ten szwankował również w drugiej partii, bo przy serwisie Daniela Plińskiego bełchatowianie momentalnie odskoczyli na 4:1 i mogli spokojnie kontrolować grę.

Kilkupunktowe prowadzenie zdjęło presję z siatkarzy Skry, którzy bez oddechu rywala na karku zaczęli jeszcze bardziej ryzykować na zagrywce i posyłać na drugą stronę siatki efektowne ataki. Wszystko to procentowało zwiększaniem dystansu do rywala, który w pewnym momencie wynosił już siedem oczek (16:9). Dopiero wtedy na zmiany w składzie zdecydował się trener Knack, ale rezerwowi siatkarze nie "pociągnęli" wyniku i nie popsuli w tym secie humorów gospodarzom.

Kanonada Skry trwała w secie trzecim. Belgijska drużyna nadal nie była w stanie podjąć wyrównanej walki z mistrzami Polski. Knack nie pomogło nawet pojawienie się na boisku legendy klubu, 37-letniego Ivana Contrerasa. Pochodzący z Meksyku siatkarz już na początku został powstrzymany przez Michała Winiarskiego pojedynczym blokiem, co odebrało mu chęć do gry. To co działo się na boisku w tym secie nie różniło się w niczym od poprzednich dwóch partii. Drużyna Nawrockiego nadal mocno zagrywała i w pełni kontrolowała wydarzenia na boisku. Knack jedynie w pojedynczych akcjach przypominał zespół, który przed tygodniem wygrał 3:1, a przez większość partii wyglądał nieco ospale i apatycznie. Skra zwyciężyła 25:15 i w całym meczu, właściwie bez problemów, 3:0, wyrównując straty z wyjazdowego meczu przed tygodniem.

Odwiedź nasz profil na Facebooku - bądź na bieżąco, komentuj, dziel się opiniami ->

W rozgrywanym systemem tie-breaka złotym secie Knack prezentował się już znacznie lepiej. Ekipa z Belgii przeliczyła się jednak, jeżeli planowała nie zmęczyć się we właściwym meczu, a później sprawę awansu rozstrzygnąć w złotym secie. Knack, który trzy partie właściwie "przestał" na boisku, zgodnie z oczekiwaniami nie zaczął nagle grać siatkówki na najwyższym poziomie i po kilku minutach przegrywał już 0:3. Goście postawili jednak wszystko na jedną kartę i również zaczęli ryzykować na zagrywce (zwłaszcza Sam Deroo). W efekcie doprowadzili do remisu 6:6, a przy zmianie stron Skra prowadziła tylko jednym oczkiem. Arcymocna zagrywka Mariusza Wlazłego po raz kolejny w tym meczu okazała się jednak bezcenna. Przy jego serwisie mistrzowie Polski odskoczyli bowiem na 12:8 i nie dali już sobie odebrać zwycięstwa.

PGE Skra Bełchatów - Knack Randstad Roeselare 3:0 (25:21, 25:17, 25:15)

Złoty set: 15:12

Skra: Winiarski, Wlazły, Falasca, Możdżonek, Pliński, Kurek, Zatorski (libero) oraz Woicki, Nowotny, Antiga, Bąkiewicz

Knack: Verhanneman, Deroo, Vlam, Celitans, Depestele, Tuerlinckx, Callebert (libero) oraz Geerinckx, Verhelst, Hoho, Contreras

Źródło artykułu: