Gazeta Wyborcza była mocno zdegustowana występem biało-czerwonych w pierwszym meczu, choć zdaje sobie sprawę z faktu, iż tegoroczne rozgrywki Ligi Światowej służą przede wszystkim przygotowaniom do igrzysk olimpijskich. Nie zmienia to faktu, iż polscy siatkarze w meczu w Hangzhou popełnili aż 32 błędy, a Chińczycy - o dziesięć mniej. Podopieczni Raula Lozano często mylili się w polu zagrywki, a ataki Piotra Gruszki oraz jego kolegów były podbijane, co umożliwiało Chińczykom wyprowadzenie skutecznych kontrataków.
Dziennik nieco bagatelizuje słabe występy Polaków dowodząc, że przegrane reprezentacji Polski siatkarzy w Chinach powinny skłaniać do zastanowienia, ale nie muszą nikogo niepokoić. Bo choć z takimi rywalami, jak młody zespół gospodarzy igrzysk, wypada wygrywać, ale na ich terenie bywa to bardzo trudne.
Gazeta Lubuska przypomina, że Polacy w Chinach grali w mocno osłabionym składzie, a dzięki zwycięstwu w drugim spotkaniu zachowali szanse na występ w lipcowym, finałowym turnieju Ligi Światowej w Brazylii. Zdaniem gazety, niedzielny rewanż przez trzy pierwsze sety do złudzenia przypominał sobotni pojedynek. Bieg wydarzeń odmieniło dopiero wejście na boisko naszego najlepszego atakującego - Mariusza Wlazłego, który choć grał niepełne spotkanie, to zdobył aż 20 punktów - najwięcej z wszystkich uczestników meczu. Wspólnie z Marcinem Wiką zapewnił też naszej drużynie zdecydowaną przewagę w punktach serwisowych (aż osiem asów przy żadnym Chińczyków).
Życie Warszawy potraktowało sobotnią przegraną jako kolejny blamaż polskiego zespołu. Ocena niedzielnego meczu nie była już tak surowa, choć przypominano, iż w pierwszym secie Polska prowadziła 23:20 i nie potrafiła wykorzystać tej przewagi, tracąc kolejno cztery punkty m. in. po nieskończonych atakach. I tak gazeta podkreśla, iż w niedzielnym pojedynku ważną rolę odegrał Mariusz Wlazły, który raz jeszcze pokazał, że jest zawodnikiem wyjątkowym - kończył ataki z najtrudniejszych pozycji, nękał rywali trudną zagrywką.
Polska Dziennik Zachodni twierdzi, że na razie biało-czerwoni w niczym nie przypominają zespołu, który w Pekinie może bić się o medal. W Hangzhou z dobrej strony pokazał się skuteczny w ataku i zagrywce Mariusz Wlazły, który ostatnie tygodnie spędził na urlopie...