Małgorzata Lis: Nasza forma rośnie, w Bielsku to potwierdziłyśmy

Tauron MKS Dąbrowa Górnicza sprawił sporą niespodziankę pokonując łatwo w trzech setach na wyjeździe ubiegłoroczne mistrzynie Polski BKS Aluprof. Według środkowej Małgorzaty Lis, jej drużyna była od początku spotkania bardzo zmobilizowana, aby zdobyć punkty. Jednocześnie zapewniła, że forma dąbrowianek rośnie, co pokazał nie tylko wygrany mecz z Aluprofem.

Brązowe medalistki ubiegłego sezonu pokonały na wyjeździe mistrzynie Polski. Porażka BKS-u w trzech setach to spora niespodzianka zważywszy na to, że dąbrowianki przyjechały do Bielska walczyć o jeden punkt. - Wiedziałyśmy, że trzeba tutaj grać bardzo skoncentrowanym, że będzie nam w Bielsku ciężko. Byłyśmy więc od początku bardzo zmobilizowane, co było widać. Dzisiaj potwierdziłyśmy to, że nasza forma rośnie. Po Mielcu powtórzyłyśmy dobrą grę z naszej strony, przez co nie pozwoliłyśmy BKS-owie grać swojej siatkówki - stwierdziła Małgorzata Lis, dzisiaj środkowa Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza, niegdyś siatkarka BKS-u, która urodziła się w Bielsku-Białej.

Zdobywczyni ośmiu punktów w meczu podkreśliła, że jej zespół wypełnił założenia taktyczne i wyeliminował Natalię Bamber, co było kluczem do wygranej. - Taktyka przedmeczowa się sprawdziła. Mieliśmy wyeliminować dziewczyny zagrywką, co się nam udało. Poza tym miałyśmy wyłączyć z gry Natalię Bamber, która tutaj jest kluczową zawodniczką Aluprofu, i to też nam się udało. Przez to również środek nie istniał. Wszystko potoczyło się po naszej myśli - mówiła Lis.

Dąbrowianki jak dotychczas miały ujemny bilans zwycięstw do porażek. Po wygranej z BKS-em ten bilans jest remisowy. Przed sezonem Tauron MKS był stawiany w gronie faworytów do najwyższych miejsc w PlusLidze Kobiet. O co na tą chwilę walczy tak naprawdę drużyna Waldemara Kawki? - Chcemy oczywiście jak najwyżej zaistnieć, ale w tym sezonie ciężko jest o każdy punkt. Przyjechałyśmy do Bielska urwać punkt, dlatego cieszą nas ogromnie te trzy punkty. Co będzie dalej, ciężko jest powiedzieć. Było, jest i będzie w tym sezonie jeszcze wiele niespodzianek. My oczywiście walczymy o najwyższe cele - przekonywała Małgorzata Lis.

- Ja myślę, że sprawiłyśmy sporą niespodziankę. Wszyscy stawiali na BKS, który grał u siebie, czego jednak nie było tak bardzo słychać. Nasi kibice nas nie zawiedli i licznie przybyli tutaj na halę, za co im bardzo dziękuję - dodała 29-letnia środkowa Tauron MKS Dąbrowa Górnicza.

Ekipa Waldemara Kawki znacznie lepiej niż w lidze radzi sobie w europejskich pucharach. W Pucharze CEV dotarła do rundy challenge. Jak daleko chcą dojść w tych rozgrywkach siatkarki z Dąbrowej Górniczej? Już w najbliższy wtorek wylatują do Francji na mecz z ASPTT Mulhouse. - Chcemy tam wygrać mecz i każdy następny. Niestety, dokooptowali nam trochę zespołów teraz, ponieważ grają również z nami drużyny spadkowe z Ligi Mistrzyń. Trochę nam się to przedłuży, co nam nie na rękę, ale mam nadzieję, że przejdziemy Miluzę i będziemy grać o najwyższe cele - wyjaśniała Lis portalowi SportoweFakty.pl.

Ostatnio naszemu portalowi wywiadu udzielił prezes Tauron MKS Robert Karlik, który bardzo krytycznie odniósł się do rozgrywanego według obecnej formuły Pucharu CEV, który generuje spore koszty, a nie przynosi zysków drużynom w nim uczestniczącym. Podobnego zdania jest środkowa Tauron MKS. - Zgadzam się z nim zdecydowanie. To są dodatkowe pieniążki, a bardzo kosztuje nas to sił, przez co nasza gra w lidze nie zawsze wygląda ciekawie. Ciężko nam jest fizycznie sobie z tym poradzić, kilka zawodniczek było ponadto kontuzjowanych. W ostatnim czasie mniej trenowałyśmy, a więcej latałyśmy samolotami i zwiedzałyśmy lotniska. To na pewno nie wpływa dobrze na naszą postawę w lidze, chociaż w meczu z Bielskiem pokazałyśmy, że jesteśmy również fizycznie przygotowane - zakończyła Małgorzata Lis.

Źródło artykułu: