Pierwsze akcje spotkania były zacięte, co zapowiadało ciekawe widowisko. Polska drużyna postawiła na zagrywkę, co pozwoliło jej wyjść na prowadzenie (6:3). Siłą muszynianek był również atak, zarówno w pierwszej jak i w drugiej akcji. Jednak przyjezdne pokazywały pojedynczymi akcjami, że nie należy ich lekceważyć. Błędy gospodyń pozwoliły im zniwelować straty (11:10). Azerska ekipa poczuła swoją szansę, a gospodynie zaczęły popełniać błędy. Atak Iriny Żukowej z przechodzącej piłki doprowadził do remisu (15:15). Spotkanie rozpoczęło się więc niejako od początku. Cały czas inicjatywę punktową miały gospodynie, ale prowadzenie Rabicie dała Mira Golubović (20:21). Przy pierwszej piłce setowej dla przyjezdnych szkoleniowiec Banku BPS poprosił o czas. - Będzie dokładne przyjęcie, to Kaśka idzie zdecydowanie na krótką, ale masz Olę (odpowiednio Katarzyna Gajgał i Aleksandra Jagieło - przyp. red.) na skrzydle - doradził Milenie Sadurek. Jednak ten wariant rozegrania nie przyniósł pożądanego skutku, polska atakująca została bowiem zablokowana (23:25).
Drugiej partii gospodynie nie rozpoczęły dobrze (1:4). - Jeśli tak to dalej będzie wyglądać, to po godzinie z prysznicem pójdziemy do domu - próbował mobilizować swoje podopieczne Bogdan Serwiński. Jednak azerska ekipa weszła w mecz dzięki wygranemu setowi i zaczęła atakować na swoim poziomie, a wysokie zawodniczki straszyły w bloku (4:11). Dopiero tak wysoki wynik wstrząsnął polską drużyną, która rozpoczęła pogoń za swoimi rywalkami (10:11). Muszynianki miały okazje, by wyjść na prowadzenie, ale proste błędy uniemożliwiały im to. Nie pomogły również roszady w składzie Banku BPS, który zaczął gubić się na boisku. Jedyny opór stawiała Joanna Kaczor, ale jej ataki były często bronione, a kontry po nich kończone przez Rabitę (15:19). Gdy Polka pojawiła się w polu zagrywki jej drużyna powróciła do gry (21:20). Był to jednak ostatni moment, w którym muszynianki miały cokolwiek do powiedzenia, ich własne błędy zadecydowały o wygranej ekipy z Baku (21:25).
Zaledwie 14 proc. bardzo dobrego przyjęcia Banku BPS zapowiadało szybką porażkę w trzech odsłonach. Jednak polsko-holenderska drużyna zmobilizowała się i od początku prowadziła, co było dobrym znakiem (8:6). Jednak ich własne błędy doprowadziły do remisu, a s Nataszy Krsmanović do prowadzenia Rabity (11:12). Przyjezdne bardzo dobrze czytały rozegranie, co pozwalało im ustawić blok i podbijać dużo piłek w obronie, co z kolei przekładało się na utrzymywanie przez nich prowadzenia. Przy stanie 15:18 Bogdan Serwiński apelował do swoich podopiecznych o odważną grę. - Nie mamy nic do stracenia - podkreślał. Jednak muszynianki nie grały swojej siatkówki, co skazywało ich na porażkę. Podjęły jeszcze minimalną walkę w końcówce, ale azerska drużyna nie pozwoliła im rozwinąć skrzydeł (19:25).
Po końcowym gwizdku Bogdan Serwiński długo rozmawiał z Mileną Sadurek, której grę w trakcie meczu bardzo dobrze czytała Rabita. Jednak rozgrywająca zmagała się z chorobą - zapaleniem ucha. W czwartek na boisku walkę podjęła jedynie Joanna Kaczor, która bez wsparcia koleżanek nie była w stanie pokonać ekipy w składzie z takimi zawodniczkami jak Natalia Mammadova czy Olga Ativi. Mimo licznych błędów radość wybuchła w azerskich szeregach. Mecz rewanżowy zostanie rozegrany za tydzień w Baku.
0:3 (23:25, 21:25, 19:25)
Bank BPS: Milena Sadurek, Joanna Kaczor, Agnieszka Bednarek-Kasza, Katarzyna Gajgał, Kinga Kasprzak, Aleksandra Jagieło, Mariola Zenik (libero) oraz Klaudia Kaczorowska, Debby Stam-Pilon, Caroline Wensink, Agnieszka Śrutowska
Rabita: Irina Żukowa, Sanja Starović, Natasza Krsmanović, Mira Golubović, Natalia Mammadova, Kimberly Glass, Silvija Popović (libero) oraz Olga Ativi, Marina Miletić, Bojana Dogjanić
Sędziowali: Wim Cambre (pierwszy, Belgia) oraz Drorin Mirel Zaharescu (drugi, Rumunia)