Bydgoszczanki podeszły do niedzielnego spotkania bardzo zmotywowane, bo przegrana MKS-u Dąbrowa Górnicza stworzyła im szansę na odzyskanie czwartego miejsca w tabeli. Swoje cele do zrealizowania miały także mielczanki, które mimo kilku efektownych zwycięstw zajmują dopiero dziewiątą pozycję.
Centrostal przystąpił do meczu osłabiony, bo na parkiet nie wybiegła liderka zespołu - Charlotte Leys. Brak Belgijki nie przeszkodził jednak miejscowym rozpocząć pojedynku od prowadzenia 3:0. Na pierwszą przerwę techniczną zawodniczki zeszły po autowym ataku Dominiki Koczorowskiej (8:4). Przewaga gospodyń cały czas rosła, na co trener Stali zareagował prośbą o czas (12:6). Mimo to jego podopieczne nie kwapiły się do odrabiania strat. Seria świetnych zagrywek Moniki Naczk pozwoliła Pałacankom odskoczyć na aż siedem oczek (18:11). Mogło się wydawać, że emocje w pierwszym secie właśnie dobiegły końca, ale wtedy przyjezdne zerwały się do walki i doprowadziły do wyniku 19:17. Na więcej podopieczne Piotra Makowskiego już nie pozwoliły, wygrywając 25:20.
Ozdobą początku drugiej partii była bardzo długa wymiana. Piłka około dziesięciu razy przeszła nad siatką zanim punkt zdobyła Dorota Ściurka. Mocno zmotywowało to mielczanki, które po zepsutym ataku Charlotte Leys, prowadziły już 8:2. Belgijka chwilę wcześniej zmieniła słabo spisującą się Joannę Kuligowską. Centrostal nie mógł odnaleźć swojego rytmu gry i na drugiej przerwie technicznej wciąż przegrywał sześcioma oczkami (10:16). Bydgoszczanki w żaden sposób nie były w stanie zniwelować strat i po efektownym bloku Dominiki Koczorowskiej mogły już powoli myśleć o kolejnym secie (13:22). Drugą odsłonę meczu zakończyła zepsuta zagrywka Joanny Kuligowskiej (14:25).
Trzecia partia była o wiele bardziej wyrównana. Na pierwszą przerwę techniczną zawodniczki zeszły przy wyniku 8:7. W hali Łuczniczka zawrzała walka punkt za punkt, a żaden z zespołów nie był w stanie odskoczyć od przeciwnika. Przy zagrywce Ewy Kowalkowskiej bydgoszczanki doprowadziły do stanu 15:13, ale nawet tak nieznacznej przewagi nie mogły utrzymać. Po bloku na Patrycji Polak trener gospodyń zdecydował się wziąć czas (18:19). Końcówka przyniosła wiele nerwów i nieprzewidzianych zwrotów akcji. Drużyny raz po raz wymieniały się na prowadzeniu. Dopiero kiwka Joanny Kuligowskiej przybliżyła do zwycięstwa Centrostal (23:21). Blok Katarzyny Mróz sprawił, że gospodynie mogły cieszyć się z prowadzenia w meczu (25:23).
Przegrany set mocno rozdrażnił Stal. Przyjezdne natychmiast wyszły na prowadzenie, a Piotr Makowski przywołał podopieczne do siebie (1:4). Nie przyniosło to pożądanego efektu. Przy wyniku 1:8, w hali Łuczniczka rozległy się pierwsze gwizdy. Bydgoszczanki w niczym nie przypominały zespołu, który jeszcze przed chwilą wykazywał więcej zdecydowania i zimnej krwi od swoich rywalek. Przy stanie 3:12 trener Centrostalu poprosił o kolejną przerwę. - Co wy robicie, Pałacyk co wy robicie? - skandował klub kibica gospodyń. Wynik tej partii mógł być tylko jeden. Choć atak Patrycji Polak dał miejscowym dopiero dziewiąty punkt, trener Adam Grabowski wolał dmuchać na zimne (9:20). W tym przypadku nerwy były jednak całkowicie nieuzasadnione (13:25).
Gospodynie nie mogły otrząsnąć się po fatalnym czwartym secie. Blok Sylwii Pyci zapewnił mielczankom dwa punkty przewagi podczas zmiany stron (6:8). Gdy ręce Pałacanek obiła Anita Kwiatkowska na tablicy pojawił się wynik 7:10. Jedna z kolejnych akcji przyniosła kontrowersje z udziałem arbitra. Sędzia ocenił piłkę jako prawidłową, chociaż cała hala sugerowała autowe zagranie przyjezdnych. Nie zdeprymowało to jednak bydgoszczanek, które doprowadziły do remisu 11:11. Spotkanie zakończył efektowny atak Katarzyny Mróz (16:14).
GCB Centrostal Bydgoszcz - KPSK Stal Mielec 3:2 (25:20, 14:25, 25:23, 13:25, 16:14)
Centrostal: Naczk, Kowalkowska, Mróz, Polak, Spicer, Kuligowska, Kuehn-Jarek (libero) oraz Leys, Savochkina, Pelc, Skiba, Zielińska
Stal: Pycia, Kwiatkowska, Koczorowska, D. Wilk, Ściurka, A. Wilk, Durajczyk (libero) oraz Liutikova, Gierak,
MVP: Ewa Kowalkowska (Centrostal Bydgoszcz)