Na tym etapie rozgrywek Ligi Mistrzów słabych zespołów już nie ma. W środę wieczorem naprzeciwko siebie stanęły więc dwa renomowane i pełne głośnych nazwisk zespoły. Pierwsze spotkanie dwumeczu rozgrywane było na terenie mistrza Włoch. W naturalny sposób był on więc faworytem pojedynku. Zespół z Cuneo ma od kilku miesięcy znakomitą passę. Zgarnia wszystkie trofea, od scudetto poprzez Superpuchar Włoch aż do Coppa Italia, mając przy tym patent na pokonywanie Itasu Diatec Trentino. Wydawało się, że nie zaprzepaści też szansy na awans do Final Four Ligi Mistrzów. A jednak ten turniej oddalił się od wicelidera tabeli Serie A dość wyraźnie. Czwarta aktualnie drużyna Superligi Dynamo Moskwa, okazała się lepsza w jaskini lwa.
Poza pierwszym, przegranym setem Rosjanie kontrolowali przebieg spotkania. Ich przewaga w pozostałych trzech partiach nie była znaczna, ale utrzymywała się niemal cały czas. Z rzadka zawodnikom Cuneo udawały się zrywy dające im remis lub co najwyżej jednopunktową przewagę. Goście w takich momentach natychmiast reagowali zabójczą zagrywką lub skutecznym blokiem, szybko niwelując straty.
Na uwagę w tym spotkaniu po stronie Dynama zasługuje postawa znakomitego węgierskiego przyjmującego Petera Veresa, zdobywcy 20 punktów przy 62-procentowej skuteczności w ataku. Brylował też na zagrywce i na nic się zdało deprymowanie go w dość agresywny sposób przez słynny we Włoszech klub kibica Cuneo, czyli "Blu Brothers". Veresowi sekundowali Roman Jakowlew oraz przeżywający drugą młodość Siergiej Tietiuchin. Siatkarskie sławy po stronie Cuneo momentami nie potrafiły przeciwstawić się regularnej, mocnej zagrywce i skutecznemu blokowi Rosjan. Nikola Grbić nie mógł rozwinąć skrzydeł z powodu nie najlepszego przyjęcia, nie błyszczał też as Cuneo Wout Wijsmans. Nie pomógł nawet Aleksandr Wołkow, pierwszy Rosjanin w Serie A, który jak nikt znał rywali po drugiej stronie siatki. Spędził przecież w Dynamie całą swoją dotychczasową karierę.
Włoski zespół zaliczył nieco słabszy występ przed własną publicznością i teraz będzie miał spore kłopoty, żeby przebrnąć ten etap rozgrywek. Rosjanie w swojej hali będą z pewnością jeszcze groźniejsi, czując że turniej Final Four Ligi Mistrzów jest na wyciągnięcie ręki.
Bre Banca Lannutti Cuneo - Dynamo Moskwa 1:3 (25:21, 22:25, 22:25, 22:25)
Bre Banca: Nikola Grbić, Luigi Mastrangelo, Aleksandr Wołkow, Władimir Nikołow, Simone Parodi, Wout Wijsmans, Hubert Henno (libero) oraz Janis Peda, Giuseppe Patriarca, Bertrand Carletti.
Dynamo: Peter Veres, Dante Amaral, Roman Jakowlew, Aleksiej Kazakow, Siergiej Grankin, Dmitrij Szczerbinin, Hachatur Stepanian (libero) oraz Paweł Krugłow, Aleksandr Korniejew.