Sopocianki wygrały z Akademiczkami, choć początek spotkania nie był dla nich udany. Atom uległ w pierwszym secie 23:25, a w drugim przegrywał już 8:12. Grę podopiecznych Alessandro Chiappiniego zmieniło wejście na parkiet Magdaleny Śliwy. - Cieszę się, że pomogłam drużynie. Trochę za nerwowo podeszłyśmy do tego spotkania w pierwszym secie. Później zaczęłyśmy grać swoje, każda z nas wniosła swoją cegiełkę i myślę, że wszystkie zagrałyśmy na bardzo dobrym poziomie - powiedziała rozgrywająca Atomu Trefla Sopot. Była reprezentantka Polski porażkę w pierwszej odsłonie starcia z AZS-em Białystok tłumaczyła dobrą postawą siatkarek z Podlasia. - Absolutnie nie zlekceważyłyśmy przeciwnika. Wiedziałyśmy, że nie będzie łatwo, bo białostoczanki w tym sezonie pokazały, że potrafią walczyć z najlepszymi zespołami. AZS jest niezwykle groźną ekipą u siebie. Nasze rywalki zagrały bardzo dobrą zagrywką. W pierwszym secie grały naprawdę dobrze, my natomiast zbyt nerwowo - wyjaśniła.
Po wygranej w Białymstoku "Atomówki" umocniły się na pozycji lidera tabeli PlusLigi Kobiet. Ich przewaga nad Bankiem BPS Muszyna wzrosła do czterech punktów. - Nie czujemy się faworytem rozgrywek. Nie patrzymy na tabelę. Wiadomo, że pozycja w tabeli jest bardzo ważna, bo później pomaga w fazie play-off. Natomiast dla nas najważniejsze jest grać dobrze, na swoim poziomie, a co za tym idzie zwyciężać - zapewniała Śliwa.
Teraz sopocianki czeka wyjazdowy pojedynek ze Stalą Mielec i jak twierdzi Magdalena Śliwa, na pewno będzie to ciężkie starcie. - Jedziemy tam walczyć, bo Stal zagrała ostatnio fajne spotkania. Mielczanki u siebie nie będą słabe. W Mielcu będziemy musiały sobie zwycięstwo wywalczyć. Jedziemy tam skoncentrowane. Wiedziałyśmy, że w Białymstoku nie będzie łatwo i z tym samym nastawieniem podchodzimy do meczu w Mielcu - dodała na koniec.