- Wszystko zaczęło się około trzech tygodni temu, wówczas zacząłem odczuwać ból pod brzuchem i musiałem udać się na badania lekarskie, po których skierowano mnie na operacje. Cała operacja odbyła się tydzień temu i wtedy zrobiono mi też tomograf komputerowy, natomiast wczoraj dowiedziałem się, że mam raka i muszę przejść chemioterapię - to słowa Artura Augustyna z 10 grudnia zeszłego roku. Wówczas wiadomo było, że zawodnik niemieckiej drużyny będzie musiał na jakiś czas odstąpić od gry i w pełni zacząć leczenie. Wbrew pozorom środkowy CV Mitteldeutschland nie zamierzał się poddawać i marzył o tym, aby jak najszybciej powrócić na parkiet. Choroba nie załamała go, a właściwie zmobilizowała do walki, gdyż siatkarz miał nadzieję, że zdąży pomóc swoim kolegom w fazie play-off. - Na pewno się nie poddam i będę walczył do samego końca. Lekarze dają mi 90%, że powrócę na boisko. Celem do którego zmierzam, to jest zagranie w tym sezonie w play-offach z moją drużyną. Myślę, że jest to możliwe, ponieważ powiedziałem sobie, że nie podam ręki tej chorobie - mówił w 2010 roku Artur Augustyn.
Były zawodnik m.in. Delecty Bydgoszcz niedawno wrócił do treningów i być może uda mu się wystąpić 12 marca w meczu ligowym z EnBW TV Rotteburg. Zdaniem Polaka 60 proc. wyleczenia z choroby stanowi walka i nadzieja na jej pokonanie.
13 kwietnia siatkarz uda się na rezonans magnetyczny, który wykaże czy jest on zdrowy czy potrzebna będzie operacja, zaplanowana dzień później.