Opłaca się zaufać - relacja ze spotkania Stal Mielec - Atom Trefl Sopot

Polska liga w końcu staje się ciekawa. Dochodzi do sytuacji, gdzie ekipa z końca stawki potrafi ograć lidera. O takim scenariuszu marzyli kibice w Mielcu, gdzie ich Stal okazała się lepsza od Trefla Sopot. Atomowa siła tym razem nie zadziałała.

Schemat spotkania wydawał się prosty. Do Mielca przyjeżdża lider, spodziewane objawienie sezonu. Rozgrywa trzy krótkie sety i ani przez chwilę nie da nadziei walczącym o utrzymanie gospodyniom. Te pogrążają się i oddalają się od marzeń o fazie play-off. Z kolei siatkarki z Trójmiasta spokojnie utrzymują pozycję lidera. Łatwo gdybać, trudniej wykonać to wszystko na parkiecie. Ale po kolei...

Pierwszy set bardzo dobrze wpisał się w przewidywany scenariusz. Wyrównana walka toczyła się do pierwszej przerwy technicznej, na której przyjezdne prowadziły tylko jednym punktem. Dalej sprawa potoczyła się już szybciej. Gospodynie miały problemu z przyjęciem. Swoją przewagę Trefl wywalczył dzięki aż czterem asom serwisowym. Do tylko wystarczy dołożyć kilka błędów i dobrą skuteczność w ataku i przepis na wygranie seta jest gotowy.

Wyczekiwane przez mieleckich fanów wyrwanie ze schematów nastąpiło w kolejnej odsłonie. Poprawiła się skuteczność w przyjęciu, ale to nie ona była kluczem. Sopocianki były w tym elemencie lepsze. Atak? Na równi. Blok także. Co zadecydowało? Wyciągnięta pomocna dłoń przyjezdnych. Za to w kolejnej części wkład mielczanek był już zdecydowanie większy. Podopieczne Alessandro Chiappiniego dotrzymywały kroku jedynie w ilości skutecznych zbić. Reszta atutów była po stronie walecznych gospodyń.

Siły potrzebne na zwycięstwo w dwóch kolejnych odsłonach i sportowa złość Atomówek z powodu straty co najmniej jednego punktu skumulowała się z czwartym secie. Tam mielczanki nie miały już nic do powiedzenia. Tym razem Stal nie dorównała w ataku. Zdobyła tylko sześć oczek. To nie mogło skończyć się dobrze. Wszystko prowadziło do tie-breaka.

Decydująca partia okazała się popisem mielczanek. Szybkie wyjście na 5:0 ustawiło w doskonałej sytuacji podopieczne Adama Grabowskiego. Tym razem wszystkie elementy po stronie gości. Samodzielnie Trefl zdobył... cztery oczka. Całkowity dorobek to tylko 3 punkty więcej. Sensacja stała się faktem, przyszedł czas zatańczyć z radości na środku parkietu. W pełni zasłużenie dwa punkty pozostały na Podkarpaciu.

Najlepszą zawodniczką spotkania wybrana została rozgrywająca gospodyń, Dorota Wilk, która zapisała na swoim koncie wiele udanych rozegrań, a także aż siedem punktowych akcji. W ataku najwięcej współpracowała ze swoją siostrą Agatą oraz Anitą Kwiatkowską, których licznik zatrzymał się kolejno na 17 i 16 udanych akcjach. Po drugiej stronie siatki na wyróżnienie zasłużyła najskuteczniejsza na parkiecie Dorota Świeniewicz. Jeden z najsłabszych meczów w PlusLidze Kobiet rozegrała Turczynka Neriman Ozsoy. Znajdująca się w czołówce najskuteczniejszych zawodniczek siatkarka zdobyła zaledwie 6 oczek.

Niespodziewane zwycięstwo ponownie przybliżyło Stal do reszty stawki. Mielczanki mają teraz tyle samo punktów co Budowlani Łódź. Pozycja lidera nadal obsadzona jest przez sopocianki, ale Atom ma aż dwa rozegrane spotkania więcej od drugiego Banku BPS.

KPSK Stal Mielec - ATOM Trefl Sopot 3:2 (19:25, 25:22, 25:18, 13:25, 15:7)

KPSK Stal Mielec: Pycia, Kwiatkowska, Koczorowska, D. Wilk, Ściurka, A. Wilk, Durajczyk (libero) oraz Liutikova, Gierak, Bejga, Szpak

Atom Trefl Sopot: Świeniewicz, Bełcik, Dziękiewicz, Fernandez, Fateeva, Ozsoy, Maj (libero) oraz Śliwa, Konieczna, Sieczka, Maculewicz, Nuszel

MVP: Dorota Wilk (Stal)

Sędziowie: Marek Lagierski (pierwszy) oraz Marek Budzik (drugi)

Źródło artykułu: