Joanna Kuligowska: Wykończyły nas własne błędy

W piątek 16. kolejkę PlusLigi Kobiet rozpoczął mecz w Dąbrowie Górniczej, którego podtekstem była kontrowersyjna wygrana bydgoszczanek w pierwszej części sezonu. Jednak po pierwszym gwizdku wszyscy o tym zapomnieli, zaczęła się bowiem walka, z której z trzema punktami wyszły dąbrowianki. W pomeczowej rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Joanna Kuligowska wyjaśniła przyczyny porażki Centrostalu i zdradziła sposób na wygraną w Kranodarze.

Olga Krzysztofik
Olga Krzysztofik
Niejako w cieniu walki dwóch najmożniejszych kobiecej ligi, czyli Atomu Trefl Sopot i Banku BPS Muszyna, w Dąbrowie Górniczej siatkarki stoczyły bój o trzecią lokatę. Zwycięsko z walki wyszły gospodynie, które zgarnęły komplet punktów, tak cenny w końcowym rozrachunku, sezon zasadniczy zbliża się bowiem ku końcowi. Dwie pierwsze odsłony pojedynku, otwierającego 16. kolejkę PlusLigi Kobiet, były w miarę wyrównane, ale więcej spokoju zachowały dąbrowianki i to one wygrały je minimalnie. Dopiero w trzeciej partii na parkiecie przeważały gospodynie, które swoje prowadzenie straciły w samej końcówce. - Myślę, że te dwa pierwsze sety faktycznie były wyrównane, w końcówkach popełniłyśmy błędy, co może nas trochę podłamało i ta trzecia partia wyglądała jak wyglądała. Chociaż walczyłyśmy, nie można powiedzieć, że stanęłyśmy. Ale dąbrowianki zagrały naprawdę fenomenalny mecz, my pomogłyśmy im błędami. Własne błędy nas po prostu wykończyły - z żalem przyznała Joanna Kuligowska, kapitan Centrostalu. Zmorą bydgoszczanek były błędy własne. Natomiast co było ich mocną stroną? - Zagrywka nie była naszą bronią, nie odrzuciłyśmy rywalek od siatki, miały bowiem bardzo dobre przyjęcie na wysokim procencie. Jedynie Patrycja (Polak - przyp. red.) radziła sobie w tym elemencie, a reszta nie. Po prostu zagrywka totalnie nam nie siedziała - przyznała.
W Bydgoszczy ręce w górze w geście triumfu wzniosły gospodynie, w Dąbrowie Górniczej również
Do końca sezonu zasadniczego pozostały dwie kolejki, Centrostal zmierzy się z Budowlanymi Łódź oraz TPS-em Rumia, więc ma realne szanse na zdobycie pełnej puli sześciu punktów. - W tej lidze każdy ma szanse, każdy jest mocny. Organika przeżywa, oczywiście, kryzys, ale będzie walczyła. Jeżeli chcemy liczyć się w czołówce, to musimy wygrać te dwa mecze. Nie pozostaje nam nic innego jak walczyć - przyznała w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. Podopieczne Piotra Makowskiego tracą do trzeciej drużyny, czyli Tauronu MKS, pięć punktów. Biorąc pod uwagę, że Zagłębianki grają jeszcze z Atomem Sopot i AZS-em Białystok, więc mają już pewne miejsce na najniższym stopniu podium. - MKS jest na fali, gra bardzo dobrze, wygrał z Dynamem, w bardzo dobrym stylu pokonał nas. Życzę im powodzenia w Krasnodarze, bo gra się tam bardzo trudno - nawiązała do niedzielnego meczu Tauronu MKS. Dąbrowianki są w trakcie kolejnego już w tym sezonie maratonu, w niedzielę czeka je starcie z rosyjskim Dynamem Krasnodar o finał Pucharu CEV. W rywalizacji prowadzą 1:0, są więc bliżej triumfu. Centrostal grał już z Dynamem, po dwóch porażkach odpadł w 1/16 Pucharu CEV. Jakie rady ma Joanna Kuligowska dla swoich koleżanek po fachu? - Jeśli będą grały tak jak w meczu z nami, to na pewno mają duże szanse wygrać - powiedziała z optymizmem. Bardzo dobra forma drużyny Waldemara Kawki i szeroki, wyrównany skład pozwala być spokojnym o postawę. Obawy budzi jedynie sędziowanie, z którym w takich krajach jak Rosja bywa różnie... - Tak jest z reguły na wyjeździe. Za granicą sędziowie pomagają gospodarzom, w Krasnodarze gra się trudno. Dynamo ma bardzo dobrą publiczność, ale myślę, że dąbrowianki dadzą radę - zakończyła Joanna Kuligowska.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×