Andrzej Skórski: Musimy zacząć się bardziej wspierać na boisku

Andrzej Skórski w drugim meczu z Pekpolem dostał szansę gry od pierwszych piłek - to zasługa jego bardzo dobrego występu w pierwszym meczu fazy play-off. Dzisiaj jednakże gdańszczanie walczyli nie tyle z przeciwnikiem, co z samymi sobą.

Anna Kossabucka
Anna Kossabucka

Pierwsze dwa sety Lotos wygrał zdecydowanie i ich gra wyglądała całkiem nieźle. Dlatego należy zapytać co się stało z zawodnikami po tych pierwszych dwóch partiach? - Pierwsze dwa sety wyglądały całkiem nieźle, też mi się wydaje, że zagraliśmy całkiem dobre partie. Szczególnie ten drugi set nam wyszedł. Co się stało potem? Nie wiem - być może wdarła się w nasze szeregi zbyt duża pewność siebie, być może myśleliśmy, że to wszystko samo się wygra? Jednak drużyna z Ostrołęki nieraz udowodniła, że jest ekipą młodą i walczącą, więc nie powinniśmy sobie pozwolić na taki przestój - trzeba grać od samego początku do samego końca. Kilka punktów uciekło nam po zagrywce, ale potem staraliśmy się dogonić, to nie tak, że odpuściliśmy sobie tego seta - komentował spotkanie przyjmujący Lotosu, Andrzej Skórski.

Popularny "Skóra" twierdzi, że kluczem było także słabsze przyjęcie, które pozwoliło gościom doścignąć Lotos. - Znów w czwartym secie było tak, że jeden zawodnik wszedł na zagrywkę i zdobył kilka punktów i potem ciężko było nam wrócić. Do końca chcieliśmy podgonić, ale się nie udało. No i był tie-break. Ale w nim zagraliśmy konsekwentnie już od początku i dzięki temu wygraliśmy - kontynuuje Skórski.

Duży wpływ na postawę w dzisiejszym meczu miał mecz z dnia poprzedniego, w którym także obie ekipy pozostawiły sporo zdrowia na boisku. - Ciężko było nam się zregenerować po poprzednim meczu. Trochę w nogach już mamy i gdy się gra dzień po dniu, ciężko się czasami odbudować. Ale najważniejsze, że wygraliśmy i jesteśmy dwa mecze do przodu. Wierzę, że do Ostrołęki jedziemy na jeden mecz i przejdziemy dalej i będziemy bić się o awans - wierzy przyjmujący Lotosu.

Gdańszczanie w przerwie pomiędzy czwartym setem a tie-breakiem zeszli na chwilę do szatni. Co trener Luks przekazał wtedy swoim zawodnikom? - Wyszliśmy po to, by się lepiej zmobilizować, skupić, bo w sali panuje tumult, kibice dopingują i nie zawsze jest słychać wszystko. Musieliśmy się skupić, padło kilka słów motywacji, bo to się przydało po dwóch przegranych setach. Myślę, że brakuje nam czasem takiej motywacji, by wejść i walczyć. Musimy przestać wypominać akcje i zacząć się wspierać, bo tego nam potrzeba. Musimy dodawać sobie siły, motywować, by wygrywać kolejne mecze - kończy "Skóra".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×