Siatkarze z Jastrzębia po wyeliminowaniu Noliko Maaseik zagrają w sobotę w półfinale Ligi Mistrzów. Ich sukces i gra w tym sezonie w europejskich rozgrywkach była sporą niespodzianką, bo w PlusLidze zespół Lorenzo Bernardiego znalazł się w grupie walczącej o utrzymanie. Przyjmujący Jastrzębskiego Węgla, Lukas Divis traktuje awans do najlepszej "czwórki" LM nie tylko jako sportowy sukces, ale także reklamę polskiej siatkówki. - Ludzie we Włoszech i Rosji dowiedzą się, że w Polsce jest nie tylko Skra Bełchatów! Może zaczną się zastanawiać, skąd się wzięła taka ekipa jak nasza, jak to możliwe, że w Final Four jest drużyna, która w Polsce broni się przed spadkiem. Niech gadają. Lepiej by mówili źle, niż wcale - powiedział słowacki siatkarz w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Pierwszym rywalem polskiego zespołu będzie najlepsza drużyna na świecie ostatnich lat, Trentino BetClic. Tegoroczni mistrzowie świata zwyciężali w ostatnich dwóch edycjach LM i teraz też są faworytem do trzeciego tryumfu. - Łatwo nam nie będzie, lecz jest mała szansa. Może oni trochę stracą na wartości, gdy uświadomią sobie, że przegrana z nami oznaczać będzie dla nich tragedię. My tej presji nie odczuwamy, mam nadzieję, że wykorzystamy ten luz - zapewnia przyjmujący z Jastrzębia.
Lukas Divis już raz zasmakował zwycięstwa w Lidze Mistrzów, kiedy w 2007 stanął na najwyższym stopniu podium, grając w VfB Friedrichshafen. Niemiecki zespół również nie był wtedy faworytem finału i nie radził sobie najlepiej w niemieckiej lidze. O tym, czy jeszcze aktualni wicemistrzowie Polski sprawią podobną niespodziankę, przekonamy się w najbliższy weekend. Polski zespół zagra z Trentino w sobotę o 15:00.