Wojciech Jurkiewicz (kapitan Delecty): Przenosimy się teraz do Bydgoszczy. Mam nadzieję, że jeszcze powalczymy jednak o piąte miejsce w lidze.
Robert Prygiel (kapitan Politechniki): Był to dla nas bardzo ważny mecz, ponieważ spotkania w Bydgoszczy, przy remisie w meczach 1:1, mogłyby się różnie skończyć. Cieszymy się więc z tego zwycięstwa. Wiedzieliśmy, że będzie to cięższy mecz niż w sobotę. Muszę przyznać, że nasi rywale bardzo mocno zagrywali. Myślę, że decydującym elementem siatkarskiego rzemiosła był atak z wysokiej piłki w wykonaniu naszych skrzydłowych. Wykonywaliśmy go dużo lepiej. Zbyszek Bartman, Sasza Stacenko, Wojtek Żaliński - wszyscy bardzo dobrze z tego typu piłek atakowali i to właśnie one zadecydowały o tym, że to my, a nie nasi przeciwnicy, odnieśliśmy zwycięstwo.
Waldemar Wspaniały (trener Delecty): Szkoda przegranej, być może moglibyśmy jeszcze grać w tym pojedynku dalej, bo była szansa na piątego seta. W drugiej partii niestety jeden błąd sędziowski spowodował, że zabrano nam ważny punkt. Fatalnie przegraliśmy tę końcówkę, w ten sposób nie da walczyć o końcową wiktorię. Rywalizowaliśmy z zespołem Politechniki do 20. oczka jak równy z równym, niestety przegraliśmy na własne życzenie. Mimo wszystko było to na pewno inne spotkanie w wykonaniu moich zawodników niż to z soboty. Gramy więc dalej i zobaczymy, co będzie w kolejnych potyczkach.
Radosław Panas (trener Politechniki): Bardzo cieszymy się z drugiego zwycięstwa. Rzeczywiście, mecz ten był zupełnie inny niż sobotni, ale dało się to wcześniej przewidzieć... Ciężko byłoby zagrać dwa mecze na takim samym poziomie. O niedzielnej potyczce można powiedzieć, że to bydgoszczanie od początku nadawali w niej ton grze. Co prawdą w pierwszym i drugim secie udało nam się zwyciężyć w końcówkach, ale trzecia partia rozgrywana już była pod dyktando naszych rywali. Mniej więcej od pierwszej przerwy technicznej w czwartej odsłonie, po tym, jak powiedziałem moim podopiecznym, że za miękko gramy zagrywką i trzeba wzmocnić ten element, żeby nam się łatwiej grało, udało nam się posłać na stronę przeciwników trzy asy, co zaowocowało dużo spokojniejszą postawą w dalszej części pojedynku. Był to bardzo wyrównany pojedynek, a rywalizacja o piąte miejsce jeszcze się nie zakończyła. Jest dopiero 2:0 w starciach, teraz jedziemy do Bydgoszczy, gdzie będziemy musieli tę trzecią wiktorię po prostu wyszarpać.