LŚ grupa A: Męczarnie Brazylii

Dwa – niejako planowe – zwycięstwa odniosła w sobotą i niedzielę reprezentacja Brazylii pokonując Wenezuelę. Gospodarze pokazali się z dobrej strony, stawiając zacięty opór swoim utytułowanym przeciwnikom. Mistrzowie świata walczyli nie tylko z rywalami, ale i z własną niemocą, gdyż ich dyspozycja pozostawiała sporo do życzenia i daleka była od optymalnej.

W tym artykule dowiesz się o:

Podopieczni trenera Bernardo Rezende oba spotkania rozegrali w odmiennych składach, nadal szukając najlepszych zmienników podstawowych graczy, którzy na razie trenują lub odpoczywają w Brazylii. Najistotniejsza zmiana, dokonana przez szkoleniowca, to desygnowanie na boisko dwóch rozgrywających. W pierwszym pojedynku grą brazylijskiej drużyny kierował Bruno Rezende, w drugim – Marlon.

W obu spotkaniach tylko pierwsze partie padły łupem gospodarzy, których do wygranej poprowadził atakujący Ernardo Gomez. Znakomicie spisywał się wenezuelski blok, który skutecznie utrudniał życie siatkarzom z Brazylii, a mocna zagrywka Gomeza, Luisa Diaza i Fredy’ego Cedeno odrzuciła gości od siatki.

Nie można jednak zapominać, iż Brazylijczycy - na początku każdego meczu - mieli problemy przede wszystkim z własną grą – popełniali mnóstwo prostych błędów w akcjach ofensywnych oraz w polu zagrywki, gubili rytm ataku, źle przyjmowali serwisy rywali, nieudolnie konstruowali i wykonywali kontrataki Dopiero po uporządkowaniu własnej gry – uzyskiwali przewagę i odbierali przeciwnikom ochotę do gry.

Szczególnie ciekawy przebieg miało niedzielne spotkanie, które gospodarze rozpoczęli od wysokiego prowadzenia (5:1, 8:4, 16:12) i swojej dobrej gry ofensywnej. Partia zakończyła się ich zwycięstwem, choć w środkowej części partii Brazylijczycy zwarli szyki i odrobili straty (19:19, 22:22). Szansę na wygranie pierwszego seta odebrały gościom błędy popełnione przez Samuela i Sidao.

Druga odsłona niedzielnego spotkania to zacięta i stająca na dobrym poziomie walka po obu stronach siatki (7:8, 15:16), w której prym wiedli Ernardo Gomez i Luis Diaz z Wenezueli oraz Samuel i Anderson z Brazylii. W końcówce doszło do arcyciekawej walki na przewagi, która zakończyła się sukcesem podopiecznych Bernardo Rezende, głównie za sprawą znakomitej dyspozycji doświadczonego Andersona (29:31).

Trudno jednoznacznie stwierdzić, czy gospodarze stracili w drugim secie wszystkie siły fizyczne i mentalne, czy tez z rytmu gry wytrąciło ich zamieszanie przy stoliku sędziowskim, ale kolejne partie przegrali gładko do 13 i 20, stanowiąc tylko tło dla zespołu Brazylii.

W obu pojedynkach najwięcej punktów dla swoich zespołów zdobyli atakujący: Ernardo Gomez z Wenezueli (18 i 23) oraz Anderson z Brazylii (17 i 17).

Sobotnio – niedzielne wygrane dały Brazylijczykom pozycję samodzielnego lidera grupy A.

Sobota:

Wenezuela – Brazylia 1:3 (25:16, 22:25, 21:25, 19:25)

Niedziela:

Wenezuela – Brazylia 1:3 (25:23, 29:31, 13:25, 20:25)

Komentarze (0)