Indykpol AZS UWM Olsztyn, wbrew wszystkim niedowiarkom, zakończył rywalizację w PlusLidze. W poniedziałek po emocjonującym pięciosetowym pojedynku wywalczył pozostanie w siatkarskiej ekstraklasie. Choć przegrywał już 0:2 i wszystko wskazywało na to, że zespołowi przyjdzie jechać do Kielc. - Cały czas każdy każdemu powtarzał, że wynik 0:2 to nie jest koniec meczu, bo gra się do trzech wygranych setów. I tak się sytuacja rozwinęła, że stało się zadość siatkarskiej maksymie: kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3. Cieszymy się, że tym razem to nam udało się zwyciężyć - komentował tuż po spotkaniu Piotr Hain.
Mecz, jak i cały sezon, to już jednak historia. Pozostało zmęczenie, a może nawet wycieńczenie. Młody olsztyński środkowy, który niezwykle ekspresywnie reaguje na sytuację na boisku, potwierdził, że tegoroczna rywalizacja w PlusLidze przyniosła nie tylko wyczerpanie fizyczne, ale i mentalne. - Jedno jest powiązane z drugim, a ja dosyć mocno angażuję się w każde spotkanie i i równie mocno przeżywam je. Myślę, że to może być główną przyczyną widocznego zmęczenia, ale dojdę do siebie - z uśmiechem uspokajał Piotr Hain.
W jego przypadku szybka regeneracja będzie bardzo ważna, ponieważ środkowego Akademików czeka teraz sezon reprezentacyjny. Zauważył go trener Andrea Anastasi, który w poniedziałek zasiadł na trybunach Uranii. Dwudziestoletni siatkarz Indykpolu AZS UWM miał znakomitą okazję, by zaprezentować się szkoleniowcowi, choć widać było, że początkowo zjadła go trema. Ale seniorska reprezentacja to nie koniec posezonowych planów Piotra Haina. - Zostałem też powołany przez trenera Sordyla do kadry juniorów - przyznał. - Po krótkim odpoczynku zechcę pojechać do mojego rodzinnego Lublińca odwiedzić rodziców, a potem będę koncentrował już się na tym, co przede mną. Na nowych wyzwaniach - dodał. A żart dziennikarzy, że do kompletu brakuje jeszcze tylko kadry kadetów, skwitował całkiem poważnie: - Każda kategoria wiekowa jest odpowiednia w pewnym momencie - dla mnie jeden etap już się skończył.