Terminarz PlusLigi, czyli ciągła bolączka

Rywalizacja półfinałowa w parze PGE Skra Bełchatów - Tytan AZS Częstochowa już się zakończyła. Po trzech spotkaniach awans do finału mistrzostw Polski zapewnili sobie ubiegłoroczni triumfatorzy z Bełchatowa. Na finałowego rywala poczekają jednak nie kilka dni, lecz... dwa tygodnie! Tak wynika z kontrowersyjnego terminarza PlusLigi, który już wcześniej dał się we znaki siatkarzom drużyn naszej ligi.

Sezon zasadniczy odbył się w tempie ekspresowym, mecze rozgrywano praktycznie co trzy dni. Teraz w fazie play-off rywalizacja znacznie wydłużyła się czasowo. Pierwsze mecze finałowe zostaną rozegrane dopiero 20 kwietnia, a ostatnie 4 maja. Już 27 maja natomiast reprezentacja Polski zainauguruje występy w Lidze Światowej. Czasu na odpoczynek będzie więc bardzo mało...

Zgodnie z terminarzem PlusLigi PGE Skra, która zapewniła sobie już awans do finału mistrzostw Polski, musi odczekać aż dwa tygodnie na pierwsze mecze o złoto. W drugiej parze wciąż trwa rywalizacja pomiędzy ZAKSĄ a Asseco Resovią. Również Tytan AZS Częstochowa w takim samym odstępie czasowym rozegra spotkania o brąz.

- Po raz siódmy walczymy o złoty medal, ale nigdy tak długo nie musieliśmy czekać na finałowego rywala - denerwuje się prezes PGE Skry, Konrad Piechocki.

Podobnie sytuacja wygląda w spotkaniach o niższą stawkę, w tym o utrzymanie. Główny komisarz PlusLigi Cezary Matusiak, który z różnych stron słyszy krytykę, zapowiada jednak zmiany terminarza jeszcze w trakcie play-offów i przyspieszenie terminów rozgrywania spotkań.

- To, co wyrabia się w tym roku z terminarzem jest niedopuszczalne - skarży się Kazimierz Pietrzyk, prezes ZAKSY.

Więcej w Przeglądzie Sportowym.

Komentarze (0)