Droga przez mękę: Tomis Constanta - AZS Wkręt- Met Domex Częstochowa 3:1 (relacja)

Dopiero w emocjonującym ?złotym secie? siatkarze AZS-u Wkręt- Met Domex Częstochowa zapewnili sobie przepustkę do gry w Challenge Round rozgrywek Pucharu CEV. Częstochowianie, którzy do rumuńskiej Constanty jechali w roli faworyta po pewnej wygranej na własnym parkiecie, byli o mały włos od odpadnięcia i dopiero w tzw. ?złotym secie?, wygrywając 17:15 odprawili z kwitkiem niezwykle walecznych siatkarzy Tomisu Constanta. Na ?Akademików? w kolejnej rundzie rozgrywek czeka już belgijskie, Noliko Maaseik.

Mimo dość szczęśliwego zwycięstwa, czwartkowe spotkanie nie wystawia z pewnością najlepszej noty częstochowskiej ekipie. Już pierwsza partia pokazała, że podopiecznych Radosława Panasa czeka niezwykle zażarta batalia, aczkolwiek tak dramatycznego i momentami heroicznego boju nie spodziewał się chyba nikt. Już na początku pierwszej odsłony ?Akademikom? szło, jak po grudzie. Częstochowianie wyraźnie wystraszeni i stłamszeni atmosferą na hali i dopingiem licznie zgromadzonych kibiców rozpoczęli bardzo nerwowo, szybko oddając gospodarzom inicjatywę. Podopieczni Stelio De Rocco nie zmarnowali okazji i szybko wypracowali kilkopunktową przewagę (8:5 do pierwszej przerwy technicznej). Po początkowym zimnym prysznicu i szybkiej reprymendzie trenera Radosława Panasa częstochowianie doszli wreszcie do głosu. Zdecydowanie najjaśniejszą postacią w zespole spod Jasnej Góry był kapitan, Krzysztof Gierczyński, za sprawą którego ?biało- zieloni? szybko uciszyli rumuńską publiczność, wychodząc na prowadzenie 18:15. Jak się, jednak okazało, była to zaledwie namiastka wielkich emocji. Rumunii nie złożyli broni i dzięki dobrej dyspozycji Amerykanina, Andrew Heina oraz Turka, Erkana Togana w końcówce przechylili szalę zwycięstwa na swoją korzyść, triumfując 25:22.

Druga partia miała podobny przebieg. Do pierwszej przerwy technicznej na parkiecie toczyła się walka punkt za punkt. Począwszy, jednak od stanu 10:7 dla częstochowian po autowym ataku Bułgara, Borisa Yankowa rozpoczął się koncert gry gości. Częstochowianie z zimną krwią wykorzystywali wszystkie błędy i po chwili przewaga ?Akademików? urosła nawet do sześciu punktów, 20:14. Niestety, ostatniego słowa nie powiedzieli jeszcze miejscowi, którzy niesieni dopingiem własnych kibiców wspięli się na wyżyny swoich umiejętności. W polu zagrywki pojawił się Brazylijczyk, Ashley Nemer i kilkoma piekielnie mocnymi zagrywkami postraszył częstochowian. W mgnieniu oka przewaga częstochowian stopniała do dwóch ?oczek?, 20:18, co sprawiało, że losy tego seta nadal były sprawą otwartą. Co gorsza, festiwal gospodarzy trwał nadal i po chwili przy prowadzeniu rywali 23:22 o przerwę poprosił trener, Radosław Panas. Kilka cierpkich słów przyniosło, jednak efekty i dzięki wygranej 25:23 druga partia padła łupem częstochowian.

Niestety, w trzecim i czwartym secie na parkiecie ponownie lepsi okazali się gospodarze, którzy zwietrzyli szansę na sprawienie niespodzianki. Co prawda, częstochowianie dotrzymywali kroku rywalom, a nawet mieli szansę na wygraną w trzeciej partii, jednak w końcówkach w szeregi częstochowian znów wkradła się nerwowość i niepotrzebne błędy. Więcej zimnej krwi zachowali gospodarze i najpierw po zagrywkach Ashleya Nemera, który w przekroju całego pojedynku napsuł ?Akademikom? wiele krwi, triumfowali 25:22, a w czwartej odsłonie postawili kropkę nad ?i?, triumfując 25:21, co sprawiało, że w ?złotym secie? gra rozpoczęła się praktycznie od początku.

Już na początku decydującej partii emocję sięgnęły zenitu. Do zmiany stron, jak w transie poczynali sobie, jednak Rumunii, którzy nabrali ?wiatru w żagle? i momentami poważnie zapachniało niespodzianką. Przy prowadzeniu 8:6, gdy wydawało się, że podopieczni Stelio De Rocco wypracowali już sobie drogę do wygranej, zerwali się będący nieco w cieniu częstochowianie. Końcówka ?złotego seta? toczyła się już pod dyktando podopiecznych Radosława Panasa, którzy najpierw mozolnie odrobili straty, a następnie wypracowali sobie przewagę, 14:12. Niestety, Mistrzowie i zdobywcy Pucharu Rumunii nie złożyli broni i po chwili na tablicy wyników znów widniał remis, 14:14. Częstochowianie nie dali sobie, jednak wydrzeć z rąk zwycięstwa i po heroicznym boju zwyciężyli ostatecznie 17:15, czym zapewnili sobie upragniony sukces.

Nie jest, jednak tajemnicą, że czwartkowy pojedynek i cała otoczka z nim związana kosztowała podopiecznych Radosława Panasa wiele sił i zdrowia, co nie napawa optymizmem częstochowskich fanów w kontekście zbliżającego się maratonu ligowego i spotkań z PGE Skrą Bełchatów, Mlekpolem AZS Olsztyn, czy Jastrzębskim Węglem. W chwili obecnej najważniejszy jest, jednak ciężko wypracowany awans i wedle przysłowia ?zwycięzców się nie ocenia?, nie będziemy dorabiać jakiejkolwiek ideologii. Niemniej, jednak do gry i zwłaszcza skuteczności ?Akademików? możemy mieć trochę zastrzeżeń, gdyż było z nią momentami na bakier, co w dwumeczu z belgijskim Noliko Maaseik nie może mieć miejsca?

Tomis Constanta ? AZS Wkręt- Met Domex Częstochowa 3:1 (25:22, 23:25, 25:22, 25:21) złoty set ? 15:17

Tomis Constanta: Nemer, Suarez, Ivković, Yankov, Hein, Daivison, Began, Ilies (l), May, Voinea.

AZS Częstochowa: Woicki, Nowakowski, Gierczyński, Szczerbaniuk, Wika, Billings, Gacek (l), Eatherton, Stelmach.

Komentarze (0)