Występ Anny Werblińskiej w kolejnym spotkaniu półfinałowym PlusLigi kobiet stoi pod znakiem zapytania. Siatkarce odnowiła się kontuzja stopy i nie jest wykluczone, że nie znajdzie miejsca nawet w dwunastce meczowej. Trener Mariusz Wiktorowicz będzie miał jednak do dyspozycji Karolinę Ciaszkiewicz, która wcześniej narzekała na kontuzję łydki. W poprzednim spotkaniu trener Aluprofu miał do dyspozycji zaledwie dziesięć zdrowych zawodniczek. Werblińska drugi mecz obejrzała z ławki rezerwowych.
Jak ustalili dziennikarze Przeglądu Sportowego, Anna Werblińska po zakończeniu sezonu może zasilić barwy Muszynianki Muszyna. Wszystko w związku z tym, że Aleksandra Jagieło zamierza zawiesić karierę z powodów osobistych. Do transferu miałoby dojść po sezonie, kiedy Werblińskiej skończy się umowa z Aluprofem. Tym doniesieniom zaprzecza trener Muszynianki Bogdan Serwiński, który twierdzi, że nie podjął żadnych decyzji transferowych i nie podpisał żadnej umowy z zawodniczką. Podobnie jednak mówił w poprzednim sezonie, kiedy zaprzeczał transferom Joanny Kaczor, Katarzyny Gajgał, Klaudii Kaczorowskiej i Kingi Kasprzak. Zawodniczki ostatecznie trafiły jednak do Muszyny.
Nie wiadomo, czy ten scenariusz będzie podobny w przypadku Werblińskiej. Zawodniczka odrzuciła ofertę przedłużenia kontraktu z Aluprofem. Twierdzi, że otrzymała lepszą ofertę, ale nie chce rozmawiać o szczegółach. Tym faktem oburzony jest dyrektor Aluprofu Czesław Świstak. - Niech pan pisze o etyce w sporcie, o uczciwości. Gdzie tu lojalność zawodniczki wobec klubu, wobec prezesa? Przed rokiem, zanim rozpoczęły się półfinały, wszyscy trąbili o transferze Kaśki Gajgał z Dąbrowy do Muszyny, a przecież oba zespoły spotkały się w walce o finał. Czy to jest moralne? - pyta na łamach Przeglądu Sportowego Świstak.
Źródło: Przegląd Sportowy