Serbia – Brazylia
Ponad dziewięć tysięcy kibiców przyszło do hali w Belgradzie, aby oglądać wygraną swojego zespołu. Jednak spotkanie potoczyło się według scenariusza dobrze znanego z tegorocznych rozgrywek Ligi Światowej – zepchnięci do głębokiej defensywy goście, mozolnie budowali własną grę i... czekali na błędy przeciwników.
Dwa pierwsze sety przebiegały pod dyktando gospodarzy, którzy przed własną publicznością zaprezentowali się wprost znakomicie. Do wysokiej formy wyraźnie powraca Ivan Milijković, groźny nie tylko w akcjach ofensywnych, ale także w bloku. Równie dobrze zagrali obaj środkowi – Nowica Bjelica i Marco Podrascanin, którzy – swoimi szybkimi atakami – zmuszali do szczególnej czujności swoich vis a vis.
Jednak dwa sety gry na wysokim poziomie to na razie wszystko, na co stać było Serbów. Po dwóch przegranych odsłonach podopieczni trenera Bernardo Rezende wyciągnęli wnioski i – po błyskawicznej analizie – zmienili nieco ustawienie i sposób gry. Sporo spokoju do gry Brazylijczyków wniosło pojawienie się na parkiecie Murilo, a jego precyzja w przyjęciu i opanowanie w obronie umożliwiło prowadzenie bardziej urozmaiconej gry przez Marcelinho. Brazylijski przyjmujący równie dobrze spisywał się w ataku, zdobywając w tym elemencie 11 punktów.
Tie-break to już rytmiczna gra zespołu Brazylii, który bezlitośnie wykorzystał wszystkie swoje atuty, a przede wszystkim - mocna zagrywkę, dokładne przyjęcie i siłę ataku. Serbom zabrakło koncentracji w kluczowych momentach spotkania, co najlepiej dokumentują błędy popełnione przez doświadczonego rozgrywającego – Nicolę Grbića.
Najlepiej punktujący zawodnicy po obu stronach siatki to: Ivan Milijković z Serbii (20 punktów) i Brazylijczyk Andre (22 punkty).
Serbia – Brazylia 3:2 (17:25, 21:25, 25:21, 25:21, 15:8)
Francja – Wenezuela
Siatkarze z Europy nie mieli w piątek większych problemów z pokonaniem reprezentacji Wenezueli, a gry gości nie była w stanie skutecznie odmienić nawet spora ilość zmian personalnych.
Francuzi zagrali w Tuluzie doskonale w polu zagrywki – nękając przyjmujących rywali swoim zmiennym serwisem oraz wyjątkowo czujnie w bloku, czego efektem było aż 16 punktów zdobytych tym elementem, przy zaledwie 7 siatkarzy z Wenezueli.
Dobre przyjęcie dało rozgrywającemu gospodarzy – Pierre Pujolowi możliwość dobrego rozkładania ciężaru gry pomiędzy kilku graczy, dzięki czemu punkty zdobywał nie tylko atakujący Marien Moreau (18 punktów), ale także przyjmujący Guillaume Samica (17 punktów) czy Gerald Hardy Dessources (12 punktów).
Jednak pierwszoplanową postacią zwycięskiego zespołu był 24-letni środkowy Jean-Philippe Sol, który w piątkowym spotkaniu zdobył 16. punktów: 9 dzięki akcjom ofensywnym, 6 blokiem i 1 z zagrywki.
Francja – Wenezuela 3:1 (25:23, 25:13, 20:25, 25:18)