WGP: Lorenzo Micelli: Marco Bonitta jest wielkim trenerem

Polskie siatkarki w sobotę były bardzo blisko odniesienia pierwszej wygranej w World Grand Prix. W starciu z aktualnymi mistrzyniami Europy prowadziły już 2:0. W polskim zespole dobrze funkcjonował blok. Później jednak coś się zacięło. Do głosu doszły siatkarki z Półwyspu Apenińskiego. Drugi trener zespołu włoskiego powiedział, że o zwycięstwie jego drużyny zadecydowała dobra postawa środkowych i atakującej.

Po ostatnich występach naszych reprezentantek mało kto się spodziewał, że podejmą rękawicę rzuconą przez Włoszki. Wystarczy przypomnieć, że dzień wcześniej Polki zadowoliły się zwycięstwem w jednym secie podczas pojedynku z Amerykankami. W pozostałych odsłonach meczu praktycznie nie istniały. Jednak w jakiś sposób Marco Bonitta zmobilizował siatkarki do gry, która na początku spotkania wyglądała całkiem nieźle. Polki przynajmniej w pierwszej fazie pojedynku na parkiecie poczynały sobie bardzo dobrze. W pierwszych dwóch setach biało-czerwone wypracowywały sobie niewielką dwu-trzy punktową przewagę i dowoziły ją do końca. W kolejnych partiach ostro do roboty wzięły się Włoszki i je wygrały. - W pierwszych dwóch setach polski zespół grał bardzo dobrą siatkówkę. Polki skutecznie blokowały i zagrywały. W tym czasie zespół włoski miał problemy z utrzymaniem odpowiedniej koncentracji - powiedział drugi trener Włoszek Lorenzo Micelli. Lecz trzeba wspomnieć, że nasze reprezentantki w tie-breaku wykazały się ogromnym charakterem. Na początku piątej odsłony przegrywały 1:4, a w końcówce 12:14. Biało-czerwone obroniły dwie piłki meczowe, ale niestety mimo to skończyło się porażką.

Włoszkom w pierwszych dwóch setach do zwycięstwa niedużo zabrakło. Przez całe spotkanie starały się nie popełniać błędów własnych i to przyniosło efekty, bo Polki oddały w ten sposób rywalkom 29 oczek, a one nam tylko 19. Gdyby ta statystyka była odwrotna, z pewnością to spotkanie mogłoby się rozstrzygnąć na korzyść podopiecznych Marco Bonitty. W drugiej części seta zawodniczki z Półwyspu Apenińskiego lepiej spisywały się w bloku. W dwóch pierwszych setach zdobyły zaledwie cztery punkty tym elementem, a Polki aż jedenaście. Później te proporcje się niestety odwróciły. - Od trzeciego seta zaczął funkcjonować u nas blok, ale również radykalnie zmieniło zachowanie na parkiecie włoskiego zespołu, a polski atak zaczął stopniowo słabnąć- ocenił asystent.

Massimo Barbolini musiał wykazać się wyśmienitymi zdolnościami psychologicznymi i motywacyjnymi. Włoszki mogły poczuć się nieco niepewnie, bo mimo, że grały dobrze i nie popełniały błędów, to przegrywały. Dlatego szkoleniowiec aktualnych mistrzyń Europy miał przed sobą spore wyzwanie. W kilka minut musiał zmotywować swoje siatkarki do jeszcze większego wysiłku. -Massimo próbował powiedzieć siatkarkom, że nadal jesteśmy wielkim zespołem i musimy grać tak, jak na taką drużynę przystało. Poprosił siatkarki o spokojną grę i przypomniał nasze założenia taktyczne. Myślę, że dobra gra naszych środkowych i atakującej zadecydowała o naszym zwycięstwie- uważa szkoleniowiec.

Drugi trener reprezentacji znad Morza Śródziemnego dostrzegł kilka pozytywów w polskiej drużynie. Jego zdaniem młode siatkarki reprezentacji Polski mają przed sobą ogromną przyszłość i jeśli wykorzystają swój talent, to mogą zrobić niezwykłe kariery. - Jest to nowy zespół z interesującymi zawodniczkami. Moim zadaniem niedługo dużo będzie się mówić i słuchać o tych siatkarkach. Ich trener Marco Bonitta jest wielkim szkoleniowcem i one mają wszystko, co jest potrzebne do prawidłowego rozwoju - zakończył Lorenzo Micelli.

* Z trenerem rozmawiał Jakub Brąszkiewicz

Komentarze (0)