W porównaniu do meczu dzień wcześniej w wyjściowym składzie Brazylijczyków zagrali m.in. Marlon i Theo. Tak przebudowani Canarinhos okazali się nieco łatwiejszym rywalem dla Portoryko niż dzień wcześniej. Chociaż podopieczni Bernardo Rezende wygrali również w trzech setach musieli się nieco więcej natrudzić niż w piątek, zwłaszcza w partii drugiej, którą wygrali dopiero na przewagi po 36 minutach gry.
- Popełniliśmy zbyt dużo błędów, a nasi rywale zagrali lepiej w obronie - oceniał po meczu Giba. I rzeczywiście, Canarinhos w piątek oddali rywalom bo błędach własnych tylko 7 oczek, podczas gdy w niedzielę aż 22. - Rywale poprawili zagrywkę i sprawiali nam w tym elemencie więcej problemów niż dzień wcześniej - dodawał Bernardinho.
Najlepiej punktowali J. Bravo (15 oczek) i Hector Soto (17 pkt).
Portoryko - Brazylia 0:3 (19:25, 29:31, 23:25)
Portoryko: V. Rivera, J.Rivera, Muniz, Perez, Escalante, Soto, Berrios (libero) oraz Figueroa, Erazo
Brazylia: Sidao, Giba, Theo, Gustavo, J. Bravo, Marlon, Sergio (libero) oraz Bruno, Vissotto, Lucas