W czwartym weekendzie Ligi Światowej spotykają się reprezentacje Finlandii i Serbii. Suomi nie mogą być na razie zadowoleni ze swojej postawy, bo po sześciu meczach zajmowali ostatnie miejsce w grupie. - Musimy poprawić te elementy naszej gry, które nie funkcjonowały w starciach z Argentyną. W ten weekend naszym celem jest odniesienie dwóch zwycięstw - zapowiadał Mikko Esko.
W pierwszym meczu zapowiedź prawie udało się spełnić, mimo że pierwszy set w ogóle na to nie wskazywał. Blok na Ollim Kunnarim doprowadził do stanu 3:6 i zmusił trenera Castellaniego do wzięcia czasu. Jego uwagi nie zdały się na wiele. Podczas drugiej przerwy technicznej goście prowadzili już sześcioma oczkami, po ataku Bojana Janicia. Końcówka, mimo kilku udanych zagrań Finów, nie przyniosła zmiany wyniku. Seta zakończył Matti Oivanen, psując zagrywkę (20:25).
Drugą partię Plavi przegrali, ale tylko i wyłącznie na własne życzenie. Prowadzili na obu przerwach technicznych, a atak Dragana Stankowicia zapewnił im aż cztery oczka przewagi (15:19). Później jednak w ich grę wkradły się błędy własne, a miejscowi doprowadzili do remisu (19:19). Od tego momentu zespoły walczyły punkt za punkt, a świetne bloki pozwoliły ekipie Suomi wyrównać stan meczu (25:23).
Bohaterem trzeciej partii był niestety sędzia. Po kardynalnym wręcz błędzie, olbrzymie pretensje miał do niego Nikola Kowacewić (8:10). Serbowie nie dali się zdeprymować i wkrótce doprowadzili do stanu 11:16. Po chwili decyzję arbitra musiał kwestionować Konstantin Shumov. Sędzia zdania nie zmienił, a przewaga gości cały czas rosła. Mikko Oivanen nie mógł w pojedynkę zatrzymać brązowych medalistów mistrzostw świata. Kiwka Vlado Petkowicia zakończyła seta (17:25).
Czwarta odsłona meczu była zdecydowanie najbardziej zacięta i emocjonująca. Z początku lepiej radzili sobie przyjezdni. Wkrótce jednak prowadzenie przeszło na stronę gospodarzy, za sprawą Mikko Oivanena (17:16). O końcowym rezultacie musiała zadecydować ekstremalnie długa gra na przewagi. Oba zespoły miały po kilka szans na zakończenie partii, ale grały zbyt nerwowo. Po meczu powinno być już przy stanie 29:30, ale sędzia nie uznał skutecznego ataku Saszy Starowicia. Dzięki tej decyzji gospodarze mieli kolejne okazje na doprowadzenie do tie-breaka, a jedną z nich wykorzystał Matti Oivanen (36:34).
Walka punkt za punkt niezmiernie przypadła obu drużynom do gustu. Właśnie taką grę kibice oglądali przez prawie cały piąty set. Dopiero blok Dragana Stankowicia pozwolił faworytom odskoczyć na dwa oczka (11:13). Gdy od ich rąk odbił się Mikko Oivanen, spotkanie dobiegło końca (11:15).
Przewaga Serbów leżała w piątek przede wszystkim w ataku (80:68). Zdecydowanie najlepszym zawodnikiem spotkania była zawodnik Trefla Gdańsk Mikko Oivanen, który zdobył aż 37 punktów! Nie mógł jednak liczyć na wsparcie kolegów.
Finlandia - Serbia 2:3 (20:25, 25:23, 17:25, 36:34, 11:15)
Finlandia: Esko 2, Siltala 2, Kunnari 12, Mikko Oivanen 37, Shumov 12, Matti Oivanen 9, Sammelvuo (libero) oraz Tervaportti, Hietanen 6, Sivula 1, Lehtonen 1, Tuominen
Serbia: Kowacewić 15, Janić 15, Petkowić 4, Stankowić 14, Starowić 25, Podrascanin 18, Rosić (libero) oraz Dokić, Terzić 4
Kolejne mecze grupy C rozegrane zostaną w sobotę i niedzielę.