Grzegorz Kosok: Zabrakło zimnej krwi

Polscy siatkarze walczyli dzielnie, ale do przedłużenia nadziei na zwycięstwo w pierwszym meczu z Brazylijczykami zabrakło niewiele. Czego? Na to pytanie odpowiedział Grzegorz Kosok, reprezentacyjny środkowy, który nie zapomniał o polskich kibicach.

W tym artykule dowiesz się o:

Spotkania z galaktyczną kadrą narodową Brazylii podnoszą ciśnienie nie tylko kibicom. Każda konfrontacja z najlepszą drużyną świata na przestrzeni ostatnich lat jest okazją nie tylko do zgarnięcia autografów znanych i bardzo dobrze wyszkolonych zawodników, ale również pozwala podszkolić własny siatkarski warsztat.

Wielu zawodników przyznawało, że podczas stawiania pierwszych poważnych kroków na krajowej, jak i międzynarodowej arenie, wzorowało się na kimś kto grał w koszulce reprezentacji Brazylii. Nie dziwi więc, że siatkarze nadal podchodzą do pojedynków z ekipą z Ameryki Południowej jako do meczu, z którego wyciągną lekcje. Jednak ważny jest również wynik. Podczas pierwszego spotkania w katowickim Spodku biało-czerwoni byli bliscy doprowadzenia do tie-breaka, do którego zabrakło naprawdę niewiele.

- Każdy taki mecz to nowa lekcja. Chcieliśmy zdobyć punkty. Niestety, zabrakło nam szczęścia, zimnej krwi, aby czwarty set skończył się na naszą korzyść. Trzeba teraz wyciągnąć wnioski i w czwartek grać o wygraną - smutno podsumował polski środkowy Grzegorz Kosok.

Drugiego seta nasi reprezentanci wygrali do 18. Jednak dziesięciominutowa przerwa przed trzecią odsłoną nie wpłynęła na nich najlepiej. Chyba że dodała siły Canarinhos? Polacy otworzyli tę partię wynikiem 2:0, a już chwilę później przegrywali 3:6. Coraz lepsza gra przyjezdnych najwidoczniej przytłoczyła podopiecznych Andrei Anastasiego, którzy zaczęli popełniać błędy i gładko przegrali. - Nie możemy popełniać błędów w prostych akcjach. Tak jak wspomniałem, może zabrakło troszeczkę tej zimnej krwi. W czwartek będziemy starali się to zmienić - zapowiedział.

Na zakończenie grupowej fazy Liga Światowa zawitała do katowickiego Spodka, określanego mekką lub stolicą polskiej siatkówki. Podczas pierwszego starcia kibice, jak zwykle, nie zawiedli. Przybyli tłumnie, kibicowali i wierzyli do końca. Natomiast po ostatnim gwizdku w hali było słychać gromkie Dziękujemy!, jak również życzenia dla Pawła Woickiego, który tego dnia obchodził swoje urodziny. - Kibice przychodzą i wspierają nas, trzymają kciuki. Dodaje nam to skrzydeł - Grzegorz Kosok potwierdził znaną od lat tezę.

Komentarze (0)