Wiele hałasu i nic
Trzy wygrane z Kubą przed rozpoczęciem rozgrywek Ligi Światowej miały być sygnałem, że zespół z Bułgarii powrócił do świetnej formy sprzed kilku lat, kiedy to zdobył brązowy medal mistrzostw świata. Apetyty na sukces dodatkowo wzmagały informacje o problemach kadrowych w obozie rywali oraz dobra forma podopiecznych Radostina Stojczewa, do których pomimo wcześniejszych zapowiedzi o absencji dołączył Władimir Nikołow. Jeśli dodać do tego problemy kadrowe Niemców, którzy nie mogli skorzystać z kilku podstawowych zawodników, organizacyjne Japończyków to wydawać się mogło, że tylko Rosja będzie w stanie przeszkodzić Bułgarom na drodze do Final Eight.
Bułgarzy jako jedni z niewielu do rywalizacji przystąpili w optymalnym zestawieniu
Jak po grudzie
Już pierwszy mecz rozgrywek grupowych pokazał, że wygrane w meczach sparingowych nad Kubą były nie tyle wynikiem dobrej formy Bułgarów, co słabszej dyspozycji rywali. W potyczkach z Niemcami, którzy przed rozpoczęciem turnieju doznali osłabienia na kluczowych pozycjach siatkarze z Bałkanów zdołali wygrać zaledwie jeden raz tocząc przy okazji dwa ciężkie pojedynki. W kolejnych meczach również trudno było doszukiwać się poprawy. Brakowało szczególnie lidera, który w trudnych momentach poderwałby zespół do walki. Był co prawda Matej Kazijski, ale w meczach z Rosją i on nie błyszczał zdobywając zaledwie 18 punktów w dwóch meczach. To było zdecydowanie za mało, aby nawiązać walkę ze Sborną.
O tym jak ważne jest posiadanie w składzie lidera przekonali się Bułgarzy w wyjazdowym meczu z Niemcami, który był dla nich o tyle ważny, że aby myśleć realnie o awansie do turnieju finałowego podopieczni Radostina Stojczewa musieli wygrać co najmniej jeden raz. Mimo fenomenalnej postawy Tsvetana Sokołowa, który w pierwszym meczu zdobył 33 punkty wygrać udało się dopiero w drugim podejściu. Kto wie, czy nie był to jednak przełomowy moment dla brązowych medalistów mistrzostw świata z 2006 roku. Tydzień później bowiem stoczyli oni bój z niepokonaną Rosją i byli o krok od zgarnięcia kompletu zwycięstw. Ostatecznie wygrali 3:1 i przegrali 2:3, ale tymi spotkaniami zasygnalizowali, że nie można ich jeszcze skazywać na pożarcie.
Tsvetan Sokołow nowym liderem?
Przez wiele lat wydawało się, że pozycja lidera w zespole Bułgarii zarezerwowana jest dla Mateja Kazijskiego. Tegoroczne rozgrywki pokazują jednak, że miano lidera na swoje barki przejął Tsvetan Sokołow. To dzięki niemu w dużej mierze zespół Radostina Stojczewa może nadal myśleć o poprawieniu najlepszego miejsca w historii występów w Lidze Światowej (4 mjsc. w 1994 roku). Atakujący reprezentacji w klasyfikacji na najlepiej punktujących zawodników zajął wysoką siódmą lokatę, podczas gdy jego kolega Matej Kazijski był zaledwie 26. To jednak pokazuje jak zróżnicowany jest poziom gry w zespole. Kto wie, być może jeżeli pozostałym zawodnikom uda się choć w części nawiązać do skuteczności swojego lidera, drużyna będzie w stanie walczyć o najwyższe cele. W wygranym starciu z Rosją z bardzo dobrej strony zaprezentowali się także Todor Aleksiew i Teodor Todorow. Podobnie było w drugim meczu przegranym po tiebreaku. Jeżeli więc Bułgarzy marzą o włączeniu się do walki o najwyższe cele muszą nie tylko liczyć na swoich liderów, ale również aktywnie ich wesprzeć.
Tsvetan Sokołow w ostatnich meczach przejął rolę lidera od Mateja Kazijskiego
Wyniki meczów eliminacyjnych:
Bułgaria - Niemcy 2:3 (25:21, 18:25, 21:25, 25:15, 10:15)
Bułgaria - Niemcy 3:2 (25:21, 23:25, 25:22, 20:25, 15:9)
Bułgaria - Japonia* 3:1 (22:25, 25:21, 25:16, 25:20)
Bułgaria - Japonia 3:0 (25:14, 25:17, 25:19)
Rosja - Bułgaria 3:0 (25:15, 25:20, 25:18)
Rosja - Bułgaria 3:0 (25:14, 27:25, 25:20)
Niemcy - Bułgaria 3:2 (25:18, 25:21, 18:25, 18:25, 15:13)
Niemcy - Bułgaria 1:3 (24:26, 22:25, 25:20, 23:25)
Bułgaria - Japonia 3:0 (25:20, 25:21, 25:23)
Bułgaria - Japonia 3:2 (25:21, 20:25, 25:13, 21:25, 15:10)
Bilans eliminacji:
Punkty: 22
Zwycięstwa: 6
Porażki: 4
* - Japonia wszystkie swoje mecze rozegrała na wyjeździe