W minionym sezonie siatkarze GTPS Gorzów mimo olbrzymich kłopotów finansowych zdołali zakwalifikować się do czołowej czwórki I ligi. W zbliżających się rozgrywkach zespół znad Warty zamierza ponownie walczyć o prawo gry w PlusLidze. Cel ten tym razem wydaje się być znacznie bliższy. W klubie zaszły bowiem spore zmiany i jak zapowiadają działacze powinno to zaowocować poprawą jego wizerunku i wiarygodności. - W naszym klubie sporo się ostatnio zmieniło. Powstał dział marketingu z panią Ewą Trocińską na czele, który ma nas pokazać w mediach jako sportowe zjawisko. Mamy szerokie plany promocji zespołu. Funkcji menadżera podjął się olimpijczyk z Atlanty Krzysztof Śmigiel, a do szkolenia młodzieży włączyli się Tomasz Borczyński i Radosław Maciejewicz. Wierzę, że dzięki temu w końcu będzie dobrze - przyznaje trener GTPS Andrzej Stanulewicz.
Sporo zmieniło się również w samym zespole z którego odeszło kilku zawodników. Większość przeniosła się do drużyn pierwszoligowych. W ich miejsce sprowadzono graczy mających na swoim koncie występy w ekstraklasie. Z Politechniki Warszawskiej pozyskano Bartłomieja Neroja i Bartosza Szulika, z Pamapolu Wieluń Michała Błońskiego, a z Trefla Gdańsk Macieja Maliwajko. Oprócz nich skład uzupełnili Patryk Wojtysiak (AZS UAM Poznań), Konrad Krzywiecki (KPS Siedlce) i Michał Kocoń z Krispolu Września. Szkoleniowiec drużyny przyznaje, że zespół, który udało się skompletować ma potencjał, ale czeka go jeszcze sporo pracy. - Drużyna ma w sobie spory potencjał, ale nie wiem jeszcze, jaką siłę będziemy prezentowali jako zespół. Musimy ze sobą pobyć, dobrze się poznać, zjednoczyć mentalnie i zbudować dobrą atmosferę. Dopiero po spełnieniu tych warunków przyjdzie czas na konkretne deklaracje - powiedział w wywiadzie dla Gazety Lubuskiej trener Andrzej Stanulewicz.
Problemem klubu z Gorzowa w przypadku awansu może być brak odpowiedniego obiektu do rozgrywania spotkań i spełniającego wymagania PlusLigi. Szkoleniowiec zespołu przyznaje jednak, że na chwilę obecną nikt w klubie o tym nie myśli. - Zaczniemy się o to martwić, jak wygramy pierwszą ligę. Dziś myślimy tylko o stworzeniu dobrego zespołu, który osiągnie satysfakcjonujący wynik. Lepiej być mile zaskoczonym niż niemile rozczarowanym - przyznał Stanulewicz.
źródło: Gazeta Lubuska