Agnieszka Niedziałek: Bułgarscy kibice nie mogą narzekać na brak emocji i zbyt krótkie mecze swojej drużyny. To sposób sprawdzenia formy zespołu przed decydującą fazą turnieju?
Matej Kazijski: Zgadza się, nasze dotychczasowe mecze nie były łatwe ani krótkie. Nie było to jednak zaplanowane, ale wynikało z faktu, że mieliśmy wymagających przeciwników.
Teraz czas na Estonię, ale wszyscy tak naprawdę czekają na ćwierćfinałowy pojedynek z Rosją.
- Jeśli wygramy baraż, to później niewątpliwie czeka nas bardzo ciężki mecz. Podejmiemy jednak to wyzwanie i postaramy się pokonać rosyjski zespół. To jest obecnie nasz główny cel.
Nikt nie chce grać przeciwko drużynie prowadzonej przez trenera Aleknę, która uchodzi za głównego pretendenta do złota.
- To nie do końca tak. Oczywiście, to będzie dla nas bardzo trudne spotkanie, ale uważam też, że przede wszystkim będzie ono bardzo interesujące. Nie możemy bać się Rosjan.
Na poprzednich mistrzostwach Europy Bułgaria zajęła trzecie miejsce. Co jest celem na tegorocznym turnieju?
- Przede wszystkim chcemy awansować do finału, a co będzie potem, to zobaczymy.
Lubi pan matematykę?
- Kiedy chodziłem do szkoły, to interesowałem się tym przedmiotem, ale nie lubię matematyki w siatkówce. Tutaj chciałbym po prostu zawsze wygrywać.