LŚ grupa A: Pół kroku do Rio

Siatkarze Serbii zachowali szansę na występ w turnieju finałowym Ligi Światowej – w piątek pokonali reprezentację Francji 3:2 (23:25, 18:25, 25:21, 25:19, 15:8). Sukces Serbów jest tym większy, że – choć w nie najlepszym stylu przegrali dwie pierwsze partie pojedynku – potrafili odwrócić losy spotkania, w tie-breaku nie dając już swoim francuskim rywalom najmniejszych szans.

W tym artykule dowiesz się o:

Serbia: Kovacević, Grbić, Nikić, Gerić, Milijković, Podrascanin, Samardzić (libero) oraz Bojović, Janić, Petković, Stanković, Starović

Francja: Sol, Moreau, Samica, Tolar, Pujol, Ragondet, Rowlandson (libero) oraz Hardy Desssources, Marechal

Pierwsza odsłona to bardzo nierówna, wręcz szarpana gra obu zespołów, które często myliły się w polu serwisowym i w ataku. Mimo minimalnego prowadzenia gospodarzy (8:7) stopniowo do głosu dochodzili Francuzi, którzy zaczęli bardziej ryzykownie grać zagrywką, mocno utrudniając życie serbskim przyjmującym, a szczególnie Nikoli Kovacevićowi (15:16). Właśnie trudny serwis Pujola i blok na Milijkoviću przechyliły szalę zwycięstwa na stronę gości (16:18). Kolejna agresywna zagrywka – tym razem w wykonaniu Samicy – i błąd przyjęcia Kovaceivća oraz atak Ragondet z piłki przechodzącej na druga stronę siatki przypieczętowały los serbskiego zespołu (20:23). Strat nie udało się już odrobić, a partię zakończył efektowny atak Samicy z drugiej linii (23:25).

Drugi set rozpoczął się dość niefortunnie dla gospodarzy – od asa serwisowego Sola i błędu Kovacevića w ataku (0:2). I te dwie akcje dokładnie oddają obraz gry. Francuzi, dzięki precyzyjnemu przyjęciu mogli swobodnie konstruować akcje ofensywne (Pujol), które kończyli Moreau, Samica i Ragondet (3:8, 7:13). Po serbskiej stronie siatki brakowało argumentów do zatrzymania rozpędzonych rywali. Niewiele zmieniła roszada do pozycji rozgrywającego, a Vlado Petković pobyt na parkiecie rozpoczął od kompletnie nieudanej próby wystawienia piłki na środek siatki (11:16). Fantastycznie spisywał się też francuski blok, stanowiąc zaporę, z której pokonaniem miał problemy nawet doświadczony atakujący Serbów, Ivan Milijković. Drugą część spotkania dobrze podsumowuje ostatni błąd Ivana Milijkovića (18:25).

Trzecia partia przyniosła zmianę w drużynie Serbii – Dragan Stanković zastąpił, kompletnie niewidocznego, doświadczonego Adriję Gerića. Znakomita konta Moreau dała gościom prowadzenie (4:6), które utrzymywało się do stanu 13:15. Dwa banalne błędy Francuzów (techniczny Pujola i nieporozumienie w obronie) doprowadziły do wyrównania (15:15). Kluczowe dla wyniku seta okazały się: as serwisowy Stakovića i blok na Moreau (19:17), a nieudane przyjęcie zagrywki Grbića przez francuskiego libero Rowlandsona oraz atomowy kontratak Milijkovića dały wygraną gospodarzom (25:21).

Czwarty set miał bardzo ciekawy przebieg, a prowadzenie przechodziło z rak do rąk (5:8, 16:15, fantastyczne zagrywki Milijkovića). Szala ostatecznie zwycięstwa przechyliła się na stronę Serbów, gdy w polu zagrywki stanął Marko Podrascanin (18:18) – blok na Moreau, błąd Samicy w ataku oraz kolejny blok (tym razem Grbića) powstrzymujący Ragondet i kontra w wykonaniu Miljkovića (23:18) – przypieczętowały los Francuzów. Dwie ostatnie akcje to zepsuta zagrywka Tolara i blok Stankovića na Solu (25:19).

W tie-breaku rozpędzeni gospodarze bezlitośnie wypunktowali swoich francuskich przeciwników (8:4, 12:7). Gościom wyraźnie zabrakło opanowania i rozwagi, aby doprowadzić - rozpoczęte tak udanie dzieło - do szczęśliwego końca spotkanie zakończyły atak Milijkovića i celnie mierzona zagrywka Kovacevića (15:8).

Mimo nieudanej inauguracji, liderem Serbii w ataku był Ivan Milijković (21 punktów). Po francuskiej stronie siatki najlepiej punktującym graczem okazał się Marien Moreau (15 punktów).

Komentarze (0)