Nasze oczekiwania zweryfikuje liga - rozmowa z Grzegorzem Rysiem, trenerem Lotosu Trefl Gdańsk

Grzegorz Ryś ma zbudować zespół, który będzie liczył się w PlusLidze w kolejnych latach. Na razie jednak szkoleniowiec skupia się na ustabilizowaniu gry drużyny, tak, by spokojnie utrzymać się w lidze. Dla niego ten sezon będzie zaliczony do udanych, jeżeli zespół zaprezentuje stabilną formę przez całe rozgrywki.

W tym artykule dowiesz się o:

Zostały niecałe dwa tygodnie do inauguracji PlusLigi. Na jakim etapie jest drużyna?

- Cały czas gramy mecze kontrolne. Tak się szczęśliwie składa, że każdy kolejny sparing gramy z zespołem silniejszym, bardziej poukładanym. Poprzeczka z każdym kolejnym testem postawiona jest coraz wyżej. Jeszcze cały czas na pewno potrzebujemy czasu na zgranie, na poprawę gry.

Czemu ten mecze z Częstochową miały tak jednostronny przebieg? Wasze poprzednie sparingi wyglądały nieco inaczej.

- Mecze z Częstochową nam na pewno nie wyszły. Zaważyło o tym przyjęcie zagrywki. Przeciwnik bardzo umiejętnie wykorzystywał swoją przewagę w tym elemencie gry, podczas kiedy my mieliśmy duże problemy. Nie udało się nam nawiązać równorzędnej walki. Owszem, były momenty w poszczególnych setach, kiedy to gra wyglądała już troszeczkę lepiej, ale to niestety było za mało, by wygrać z takim zespołem jakim jest Częstochowa.

Rozpoczęliście przygotowania stosunkowo szybko, by zgrać zespół. To się udało?

- Należy podkreślić, że w naszym zespole nastąpiły bardzo duże zmiany. Nowi zawodnicy stanowią trzon zespołu, potrzebujemy dlatego więcej czasu, żeby wszystko wyglądało lepiej. Nie ma jeszcze zgrania, nie ma przede wszystkim wszystkich. Widać po AZS-ie, że to zespół stabilny, zgrany, brakuje tam jedynie Fabiana Drzyzgi. Drużyna gra ze sobą od dłuższego czasu i to widać na boisku. Przed nami jeszcze długa droga, by osiągnąć taki poziom komunikacji boiskowej, ale będziemy do tego dążyć i należy spokojnie podchodzić do obecnej sytuacji. Z niecierpliwością czekam na Finów, by już móc krystalizować skład.

No właśnie - Finowie. Zespół się cały czas zgrywa. Rozgrywacie jak najwięcej sparingów, ale bez dwóch kluczowych zawodników. Jak to będzie z ich adaptacją?

- Jest to o tyle inna sytuacja, jako że oni są przygotowani do gry. Są w trybie treningowym, mają przepracowany okres tak samo jak my i są przygotowani do sezonu. Występowali z kadrą w Lidze Światowej, na mistrzostwach Europy. Jedynym problemem oczywiście, którego rozwiązanie zajmie nam trochę czasu to zgranie tych zawodników z resztą ekipy. Dlatego nie martwię się o ich motorykę - bo sezon doskonale wytrzymają. Jedyne co trzeba będzie szybko zrobić to zgrać ich przede wszystkim z rozgrywającymi. A w dalszym etapie - z poszczególnymi formacjami.

Nie trudno zauważyć, że przyjęcie to dość wrażliwy element zespołu. Czy Vdovin to ten zawodnik, który uzupełnia skład?

- Tak, to jest zawodnik, który będzie w drużynie. Niemniej jednak, jest to nowy dla mnie gracz, trenuje z nami dopiero od kilku dni i niewiele jeszcze mogę powiedzieć o jego dyspozycji.

Przygotowania przebiegały bez problemów? Rozegraliście tyle sparingów ile chcieliście?

- W większości zrealizowaliśmy, to co sobie założyliśmy. Wiadomo, że trener chciałby zawsze rozegrać jeszcze więcej sparingów, jeszcze więcej poćwiczyć, ale staramy się wszystko dostosować do aktualnych możliwości i myślę, że to, co na tę chwilę było możliwe, to zrealizowaliśmy. My sobie zdajemy sprawę, że przed nami jeszcze wiele pracy i naszym szczęściem jest to, że będzie przerwa na Puchar Świata w listopadzie, gdzie będziemy mogli potrenować jeszcze więcej. Myślę, że wtedy nikt nam na zgrupowania kadry nie ucieknie i będziemy mogli spokojnie pracować w pełnym składzie. Także od strony organizacyjnej jest wszystko w jak najlepszym porządku.

To czego trener oczekuje po pierwszym meczu?

- Przede wszystkim oczekuje dobrej gry z naszej strony. Mam nadzieję, że sparingi, które będziemy mieć za sobą, ustabilizują naszą grę i będziemy prezentować się na boisku przyzwoicie, bo mamy wielu młodych zawodników, dla których występy w PlusLidze będą wyzwaniem. Mówię np. o Rafale Sobańskim, dla którego mecze z Częstochową nie należały do najłatwiejszych i widać było na boisku, że nie miał nigdy możliwości gry z takim zespołem w pełnym wymiarze czasowym. I my musimy przez takie rzeczy przejść, ze spokojem. Bo mimo że to trudna szkoła, to niestety nieunikniona.

Trener ma doświadczenie w PlusLidze, zdobywał już medale z Olsztynem. Czy pana okiem jest szansa by i Lotos Trefl za te 3 lata liczył się w walce z wielką czwórką polskiej ligi o medale?

- Ciężko na to odpowiedzieć przed rozpoczęciem sezonu. To liga zweryfikuje nasze założenia. Wiadomo, że na tę chwilę, będziemy grać o utrzymanie. Inna sprawa, że regulamin się zmienił i kwestie spadków i awansów rozwiązywane są w inny sposób, ale mnie zależy na tym, by zespół grał stabilną grę, bez żadnych wahań formy. Ponadto chciałbym, aby ten zespół był niejako podstawą do budowania ekipy na kolejne lata. Wiadomo, że w trakcie ligi przychodzi weryfikacja zespołu i wtedy też należy podejmować konkretne decyzje, także personalne ale to jest temat odległy. Na razie musimy się skupić na najbliższym sezonie. Najważniejsze by zespół był zgrany, zmotywowany o co akurat się nie martwię. Wiadomo, że mecze z Częstochową nam nie wyszły, ale nie należy tak bardzo pesymistycznie podchodzić do tego. Oczywiście, krytyka jest potrzebna, by też wyciągnąć z tych uwag wszystko to, co najlepsze, ale apeluję na razie o spokój, bo nam czas jest potrzebny i nie da się budować zespołu tak szybko.

Słynna i głośnia kwestia zamknięcia ligi. Jak trener się do tego ustosunkuje?

- Myślę, że podobnie jak w przypadku naszej formy i oczekiwań - wszystko zweryfikuje liga. Na gorąco trudno oceniać, to nie jest ten moment. Nie ma to wpływu na nasze przygotowania, to jest poza nami.

To jak trener porównałby pracę w reprezentacjach - czy tych juniorskich, czy seniorskich do prowadzenia klubu?

- To ciężko jest porównywać, bo w grę wchodzą środki finansowe w seniorskiej siatkówce. Jeśli chodzi o młodzież - to ich się szkoli, by byli gotowi do gry w lidze, gdzie walczy się o punkty, o pieniądze. Jest to inny charakter pracy i na pewno mając doświadczenie na obydwu gruntach jest to pomocne w prowadzeniu zespołu. Jeśli chodzi o Egipt, to jest temat na osobną rozmowę, bo tam panuje zupełna inna kultura, nie tylko jeśli chodzi o postawę do pracy, do siatkówki, ale także przede wszystkim to są inne obyczaje. I to ja musiałem się do tego dostosować, a nie oni do mnie. Dlatego tak ciężko było przełożyć nasze spostrzeżenia na ich grunt i na odwrót. To jest bardzo ciekawy materiał do analizy, bo zobaczyłem coś zupełnie innego, musiałem radzić sobie z zupełnie innymi problemami i na pewno to także sporo wniosło do mojej trenerskiego doświadczenia.

To jak z tą młodzieżą w Polsce - nie mamy się czego obawiać, jeśli chodzi o siłę kadry w przyszłości?

- Myślę, że młodzież mamy bardzo zdolną i napływ do kary będzie ciągły. Natomiast problemem jest to, aby ta młodzież wchodziła do ligi jak najszybciej, a tutaj pojawia się problem. Bo PlusLiga staje się coraz mocniejsza i niestety młodzi zawodnicy mają problem, by przebić się do zespołów ligowych. I mam nadzieję, że będzie udawało się to zmieniać, by i juniorzy mogli próbować swoich sił w ekstraklasie. To na pewno będzie wyzwaniem dla trenerów młodzieżowych.

Źródło artykułu: