ME: Plavi na tronie! - relacja z meczu Włochy - Serbia

Serbia po raz pierwszy została mistrzem Europy! Plavi stworzyli zwartą drużynę, która jednak miała swoje wzloty i upadki. Czwarty set był najbardziej emocjonujący i wydawało się, że wygrają go Azzurri. Wtedy dało o sobie znać szczęście, które sprzyja lepszym. Ich dodatkowym atutem byli kibice, którzy tłumnie przybyli wspierać swoich siatkarzy, którzy po raz pierwszy (jako samodzielny kraj - Serbia) zdobyli tytuł mistrzów Europy.

W tym artykule dowiesz się o:

Początek spotkania nie był tak szybki, jak można było się tego spodziewać. Obie ekipy grały spokojnie, jednocześnie popełniając proste błędy, ale więcej było ich po włoskiej stronie. Jednak spokój nie wykluczał mocnych ataków, z których są znane obie drużyny. Serbowie mieli dobre przyjęcie, dzięki czemu utrzymywali inicjatywę punktową, lecz dwa ataki w aut sprawiły, że Włosi zdołali wypracować cztery "oczka" przewagi, ale również poczuli się pewniej w polu serwisowym i ataku.

Atak Milosa Nikicia na czystej siatce pokazał, że Serbowie nie zamierzają się poddać z powodu dużej różnicy punktowej. Jednak Vlado Petković rozgrywał dość czytelnie dla włoskiego bloku, co było ułatwieniem gry dla Azzurich, którzy utrzymywali swoją wysoką przewagę. Postawa Ivana Miljkovicia odbiegała od sobotniej gry, potwierdzeniem był blok na nim, który zakończył premierową partię.

Początek drugiego seta układał się po myśli Plavich do momentu gdy w pole zagrywki wszedł Luiggi Mastrangelo i zdobył tym elementem dwa punkty (5:5). Nie pomogło to jednak Włochom w doprowadzeniu do lepszej gry, w niektórych akcjach grali bowiem trochę chaotycznie.

Odpowiedni poziom zaczął prezentować Miljković, który wraz z Nikiciem napędzał serbską reprezentację, która budowała sobie przewagę. Na dobrą postawę Plavich rywale odpowiadali pojedynczymi akcjami. W szeregach podopiecznych Mauro Berruto zaczęła wkradać się nerwowość wywołana nieudanymi atakami i nieporozumieniami. Wygrana Serbów była formalnością, gdyż przeciwnicy nie zagrażali im wystarczająco.

Zwycięstwo dodało im wiatru w żagle, rozpoczęli bowiem z wysokiego C, ale dość szybko Włosi zatrzymywali ich. Mimo to Serbowie utrzymywali przewagę, którą rywale powiększali swoimi nieudanymi atakami. Wydawało się, że Plavi rozkręcili się na dobre. Gdy Włosi niwelowali straty, zamykali sobie drogę do remisu prostym błędem. Bliski doprowadzenia do wyrównania był Mastrangelo, który był liderem swojej ekipy szczególnie w zagrywce. Jednak jego koledzy nie zdołali zablokować rywali (14:16).

Po niektórych akcjach wśród Włochów widać było brak wiary w dorównanie rywalom. Jednak już po chwili to wrażenie znikało. Tuż przed najważniejszym momentem seta wyszli oni na prowadzenie po dwóch atakach Cristiano Savaniego i bloku. Jak szybko wyszli na prowadzenie, tak szybko je stracili (18:17, 19:20). Był to przełomowy moment tej odsłony, który zadecydował o końcowym rezultacie. Seta szczęśliwie zakończył Milos Terzić, piłka po jego serwisie zahaczyła o siatkę i spadła po włoskiej stronie.

Czwarta partia była ostatnią szansą dla Azzurrich, których trener dokonał zmian w wyjściowym ustawieniu, na boisku pozostali Simone Buti i Simone Parodi, którzy zastąpili odpowiednio Emanuele Birarelliego i Ivana Zajcewa. Miało to wpływ na lepszą grę od pierwszych piłek, co najwyraźniej zdziwiło Serbów, bo przegrywali czterema punktami. Złe wybory na rozegraniu Dragana Travicy pociągnęły za sobą błędy, które pomogły Plavim w doprowadzeniu do remisu.

Włosi w jednej akcji stracili dwa punkty, gdy zobaczyli żółtą kartę, gdy awanturowali się, że piłka nie wyszła po bloku w aut. Po powtórkach można było stwierdzić, że więcej racji było po ich stronie. Ta decyzja mogła zadecydować o ich być albo nie być w tym finale. Z czterech "oczek" przewagi nie pozostało bowiem nic, a ich pewność siebie wydawała się znacznie mniejsza.

Jednak zdołali odbudować swoją grę, wynik oscylował w okolicach remisu, a inicjatywę punktową miała raz jedna, raz druga drużyna. Piłki setowej nie wykorzystali Azzurri, co zrobili Serbowie. Milos Terzić zdobył asa, serwując flotem, którego włoscy przyjmujący przepuścili i wpadł w ósmy metr.

Włochy - Serbia

1:3 (25:17, 20:25, 23:25, 24:26)

Włochy: Dragan Travica, Michał Łasko, Emanuele Birarelli, Luiggi Mastrangelo, Cristian Savani, Ivan Zajcew, Andrea Bari (libero) oraz Simone Parodi, Gabriele Maruotti, Simone Buti

Serbia: Vlado Petković, Ivan Miljković, Milos Nikić, Nikola Kovacević, Marko Podrascanin, Dragan Stanković, Nikola Rosić (libero) oraz Milos Terzić, Milan Rasić, Mihajlo Mitić

Komentarze (0)