U mnie zawsze grają najlepsi - rozmowa z Radosławem Panasem, trenerem AZS Politechnika Warszawska

Trener siatkarzy Politechniki, nie miał zbyt radosnej miny po pierwszym meczu Memoriału im. Zdzisława Ambroziaka. Jego budowany prawie od nowa zespół przegrał 0:3 z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.

Mimo to szkoleniowiec "Inżynierów" wierzy w swoją drużynę i liczy na powtórzenie ubiegłorocznego sukcesu. - Piąte miejsce to nasz cel - powiedział Radosław Panas w wywiadzie, którego udzielił portalowi SportweFakty.pl. Warszawiacy wierzą że pierwsze ligowe punkty zdobędą już w najbliższy czwartek na Torwarze, gdzie będą podejmować Delectę Bydgoszcz.

Wojciech Potocki: Przegraliście gładko pierwszy mecz Memoriału im. Zdzisława Ambroziaka, a do tego wystąpiliście w strojach treningowych. Czyżbyście chcieli pokazać, że to tylko nieważny sparing, a wynik nie ma dla was znaczenia?

Radosław Panas: Nic podobnego. Po prostu jeszcze nie dostaliśmy nowych strojów.

Można było ubrać ubiegłoroczne, a wyszło na to, że lekceważcie swoich kibiców, którzy nie mogli rozpoznać nowych zawodników i patrona turnieju, wielkiego sportowca i dziennikarza. Fatalnie…

- To prawda, wszystkie drużyny występują w meczowych strojach, ale firma która nas ubiera nie zdążyła uszyć naszych strojów na czas. A poza tym, to raczej pytanie do pani prezes Doleckiej. Ja jestem tylko trenerem.

Mówi się, że stroje nie grają. Dzisiaj drużyna też nie grała najlepiej. Czy ZAKSA wygrywając 3:0 pokazała wam miejsce w szyku?

- Nie można tego aż tak brutalnie oceniać. My trenujemy w pełnym składzie dopiero parę dni. Może ktoś powiedzieć, że oni też, ale trzeba pamiętać, że to trochę inna drużyna. ZAKSA typowana jest na podium, a my mamy jednak trochę inne cele.

A propos tej innej drużyny. Pan jeszcze w czerwcu też myślał, że będzie miał inną ekipę, niż dziś.

- Jeśli chodzi o zawodników, których sprowadziliśmy to priorytetem było zakontraktowanie nowego rozgrywającego i to się udało. Z pozostałych transferów też jestem zadowolony. Nikt jednak nie przypuszczał, że będziemy grali bez Zbyszka Bartmana i Michała Kubiaka. To powoduje, że musimy nieco zweryfikować nasze cele, a ja próbuję zbudować zespół z takich zawodników, jakich mam do dyspozycji.

Dziś pierwszy raz zobaczyłem tę nową Politechnikę i zaskoczyliście mnie tym, że po przyjęciu Patricka Steuerwalda jesteście momentami bezradni w bloku. On jest chyba jeszcze niższy niż libero Damian Wojtaszek.

- Nie sprowadziliśmy go po to, żeby blokował. Ma dobrze rozgrywać i z tego będę go rozliczał. Chociaż dziś udało mu się raz czy dwa zablokować rywali.

Rozgrywanie też mu szło kiepsko.

- Nie, no nie przesadzajmy…

Kilka razy po jego odbiciach piłka spadała na parkiet po waszej stronie.

- Trzeba pamiętać, że trenował z nami dopiero trzy czy cztery razy. Zupełnie czym innym jest wkomponować w drużynę środkowego, czy nawet atakującego niż rozgrywającego przez którego przechodzi większość piłek.

Rozegranie i współpraca atakujących z Niemcem, to teraz wasz największy problem?

- Cały czas nad tym pracujemy, ale zbyt wiele czasu nie zostało. Każdy trening powinien jednak przynosić widoczne efekty. Czy zdążymy na pierwszy mecz? Mam nadzieję, że tak, chociaż zaczynamy już w najbliższy czwartek.

Na kogo pan najbardziej liczy w nowym sezonie?

- Na wszystkich, na całą drużynę (śmiech).

Dzisiaj jednak, nie zrobił pan praktycznie żadnej zmiany. Czyli żelazna szóstka już jest?

- Jakbym zaczął teraz jeszcze mieszać w składzie, to wyglądałoby to jeszcze gorzej. Ci, którzy grali muszą się dobrze poznać i zgrać, a najlepsze są do tego właśnie takie mecze, jak dzisiejszy. Do inauguracji ligi mamy niecały tydzień. Gdybym teraz wprowadził na przykład trzy zmiany, to powstałoby jeszcze większe zamieszanie, a dla nas najważniejsze jest teraz zgranie.

Zostawmy na chwilę zawodników i porozmawiajmy o kibicach. Nie zaskoczyła pana fatalna frekwencja? Ponad dwutysięczna widownia wyglądała jak wymarła. Stu ludzi na takim ciekawym spotkaniu to klęska, a wy inaugurujecie ligę na Torwarze. Gdzie wasi kibice?

- Myślę, że przyjdą właśnie na Torwar, a jeśli chodzi o memoriał, to nie Politechnika jest jego organizatorem i nie chcę oceniać ich działań, bo to nie moja rola.

Na tydzień przed inauguracją PlusLigi nie mogę nie zapytać o wasze cele. Z Barmanem i Kubiakiem pewnie walczylibyście o czwórkę. A bez nich?

- Będziemy walczyć o szóstkę, ale myślę, że powtórzenie wyniku z ubiegłego sezonu, czyli piąte miejsce i start w pucharach zadowoliłoby nas w zupełności.

No właśnie - puchary. Prezes Dolecka w maju, stwierdziła, że na pewno wystartujecie, ale na tym zarobić się nie da. Można tylko stracić finansowo.

- Nie po to w ubiegłym roku walczyliśmy o puchary, by teraz je "odpuszczać". Sam rozegrałem ponad sto pucharowych meczów i wiem, że to dla każdego zawodnika ogromne przeżycie. Tu walczy się o prestiż klubu, o to by być zauważonym w Europie, a zdobyte doświadczenie procentuje potem w meczach ligowych. Nie wyobrażam sobie, żebyśmy mogli traktować pucharowe spotkania niepoważnie. Będziemy walczyć o zwycięstwa, tak jak zawsze.

I zagrają najlepsi?

- U mnie zawsze grają najlepsi!

Zanim zmierzycie się pierwszym rywalem w Challange Cup, to na inaugurację ligi podejmiecie bydgoską Delectę. Liczy pan na zwycięstwo?

- Zawsze chcę wygrywać, ale Delecta będzie bardzo trudnym przeciwnikiem. Mają zmienioną drużynę, nowych przyjmujących, nowego trenera i zapowiada się ciekawy, ale niezwykle ciężki mecz. Graliśmy z nimi sparing w Ełku, pokazali wtedy bardzo dobrą siatkówkę i wygrali. Chciałbym, żeby teraz było odwrotnie.

Komentarze (0)