Joanna Seliga: Za nami udana dla Delecty inauguracja PlusLigi. Nie można chyba zaprzeczyć, że to dobry prognostyk przed kolejnymi potyczkami. Dotychczas nie szło wam w starciach z Inżynierami...
Andrzej Wrona: Na pewno żadnej drużyny nie można oceniać po pierwszym pojedynku - ani AZS Politechniki Warszawskiej, ani nas. Co prawda rozpoczęliśmy tegoroczne rozgrywki lepiej niż nasi rywale, ale wszystko może się jeszcze bardzo różnie potoczyć.
Byliście na parkiecie zespołem dominującym. Nie ustrzegliście się jednak dość poważnego przestoju w grze.
- Pierwsze dwa sety wyszły nam bardzo fajnie. Później gdzieś uciekła nam koncentracja, a Politechnika zaczęła z kolei lepiej radzić sobie w zagrywce. Inżynierowie odrzucili nas trochę od siatki, przez co mieliśmy problemy z rozgrywaniem akcji. Na szczęście w czwartej odsłonie wróciliśmy już do swojej gry i przechyliliśmy szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
Wygrana cieszy tym bardziej, że już na starcie dopisujecie do swojego konta komplet trzech oczek. A pamiętajmy, że w ubiegłym roku o triumf nad warszawiakami na ich terenie było niesamowicie trudno!
- Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że udało nam się "odczarować" drużynę z Warszawy. W zeszłym sezonie zdobycie w potyczkach z warszawiakami choćby punktu było dla nas ogromnym problemem, nie mówiąc już nawet o zwycięstwie w całym meczu. Na inaugurację tegorocznych rozgrywek wywozimy jednak ze stolicy komplet punktów, z czego - nie ukrywam - jesteśmy bardzo zadowoleni.
Mówi się, że bolączką Inżynierów jest brak zgrania, szczególnie jeśli chodzi o zgranie drużyny z nowym rozgrywającym - Patrickiem Steuerwaldem. Delecta też się nieco zmieniła, lecz istotny jest chyba fakt, iż Michał Masny ma godnego zastępcę.
- Akurat ja z Piotrkiem Lipińskim gram już drugi sezon. Pozostali zawodnicy z drużyny współpracują z nim na boisku już nawet trzeci lub czwarty rok. Również od początku tegorocznych przygotowań do sezonu trenowaliśmy z myślą o grze z Piotrkiem jako pierwszym rozgrywającym. Michała Masnego nie było przecież od samego początku.
Właśnie - jak miewa się aktualnie słowacki rozgrywający?
- Michał praktycznie dopiero teraz wznowi treningi. Jak widać, mieliśmy więc sporo czasu, aby się w pełni zgrać z dotychczasowym drugim rozgrywającym.
Delecta otwarcie mówi o co najmniej poprawieniu wyniku sprzed roku. Jaki jest natomiast pana osobisty cel na ligowy sezon 2011/2012?
- Chciałbym wrócić do dobrej dyspozycji, jaką prezentowałem przed kontuzją. Jeśli zaś chodzi o całą drużynę, to faktycznie - chcielibyśmy ugrać tym razem coś więcej niż w ostatnich latach.
O dobry wynik łatwo jest chyba nie będzie. PlusLiga, tradycyjnie już, rośnie w siłę i nie jest to tylko czcza gadanina.
- Każdy zespół się wzmocnił. Beniaminek ma w swoim składzie zawodników, którzy jeszcze kilka sezonów temu byli gwiazdami najlepszych drużyn w Polsce (jak choćby Mikko Oivanen w Asseco Resovii Rzeszów - przyp. red.). Na pewno ciężko będzie wyrwać punkty każdej z ekip i dlatego też wszystkie kluby będą musiały grać za każdym razem na 100 proc. swoich możliwości, a i tak wynik pozostanie sprawa otwartą.
Jak ocenia pan decyzję o zamknięciu ligi? Od dłuższego czasu wzbudza ona spore kontrowersje.
- Jest to jakaś nowość. Czy było to dobre posunięcie, trzeba będzie ocenić dopiero po całym sezonie. Jeżeli chodzi o naszą drużynę, zamknięcie ligi nic nie zmienia, bo "odgórne" utrzymanie w lidze nas na pewno satysfakcjonować nie będzie. Naszym celem jest walka o europejskie puchary.
A system challenge? Już w inauguracyjnej konfrontacji powtórki poszły w ruch.
- Myślę, że właśnie nawet nasz mecz pokazał, że jest to dobry ruch. Sędziowie pomylili się kilka razy, a dzięki powtórkom oba teamy mogły odzyskać stracone punkty.