Gorzowianie mieli szansę w drugiej kolejce I ligi mężczyzn zdobyć trzy punkty w pojedynku z beniaminkiem z Lubina. Wygrywali bowiem 2:0 i 20:15 w trzeciej partii. Ostatecznie podzielili się punktami z lubinianami. - Rozluźnienie prawie doprowadziło nas do porażki - nie ukrywał na konferencji prasowej szkoleniowiec gospodarzy Andrzej Stanulewicz. - Zaczęliśmy się gupić i Cuprum przejął inicjatywę. Kluczowa w tie-breaku była kiwka z drugiej piłki Szulika - zakończył trener.
- Po obu stronach było trochę nerwowości. Sędziowie podjęli kilka kontrowersyjnych decyzji - komentował natomiast szkoleniowiec gości Dominik Frister. - Zdobyliśmy jeden punkt, z czego bardzo się cieszymy. Nasz przeciwnik był trochę myślami w szatni w trzeciej partii.
- Wynik z Jaworzna ciążył na nas przed meczem - wspominał Paweł Maciejewicz, kapitan GTPS. W pierwszej kolejce gorzowianie przegrali niespodziewanie 0:3 z Energetykiem, który w poprzednim sezonie był dopiero 10. drużyną. - Szczęśliwie wygraliśmy pierwszego seta, co dało nam wiary w siebie. [red. - zwycięstwo GTPS 29:27] W trzeciej partii za bardzo się rozluźniliśmy - przyznał atakujący.
Niespodziankę sprawili kibice gorzowskiej drużyny. Mecz obejrzało ponad 300 osób. W hali przy ulicy Czereśniowej od dawna nie było takiej frekwencji. - Zaskoczyła mnie publiczność. Chciałbym mieć taką widownię rok temu - ocenił Maciej Kordysz, który w sezonie 2010/2011 był podstawowym przyjmującym gorzowskiej drużyny. Przed inauguracją ligi siatkarze prezentowali się mieszkańcom miasta i brali udział w akcjach promocyjnych aranżowanych przez nową menedżerkę Ewę Trocińską. -Widać, że marketing zaczął działać - dodał Kordysz.
W środę 12 października oba zespoły ponownie zmierzą się ze sobą w ramach II rundy Pucharu Polski. Tym razem spotkanie odbędzie się w Lubinie.