Zarówno AZS jak i Delecta wyszły na spotkanie w nieco osłabionych składach. Po stronie gospodarzy w składzie nie widniał Igor Yudin, natomiast bydgoszczanie stracili swoich dwóch przyjmujących - Wojciecha Gradowskiego i Stephane Antigę. Jak powiedział portalowi SportoweFakty.pl trener Piotr Makowski, obaj borykają się z drobnymi urazami. Antiga, jeden z liderów Delecty, ma naciągnięty mięsień łydki. Obaj zawodnicy być może zagrają w kolejnym spotkaniu, ale, jak stwierdził trener, ich zdrowie jest ważniejsze, więc z całą pewnością na siłę nie będą wprowadzani do gry.
Gospodarze rozpoczęli mecz trochę nerwowo. Metodi Ananiew miał pewne problemy z przyjmowaniem zagrywek, w rezultacie bydgoszczanie szybko wyszli na trzypunktowe prowadzenie. Akademicy nie rezygnowali z dążenia do wyrównania. Wojciech Winnik skuteczną zagrywką doprowadził do remisu 7:7. Jednak w tym secie stroną wiodącą była Delecta. Natychmiast zaczęła ponownie budować swoją przewagę. Przy wyniku 13:10 dla gości trener Tomaso Totolo poprosił o czas, ale po raz drugi wyrównać udało się dopiero po drugiej przerwie technicznej. Tym razem w roli głównej wystąpił Dawid Gunia ze swoją zagrywką. Ale i to nie wybiło z rytmu bydgoszczan. W końcowej fazie seta swoje "pięć minut" miał Fin Antti Siltala. Najpierw serwisem, a potem skutecznymi kontratakami pognębił gospodarzy i Delecta dość spokojnie wygrała premierową odsłonę pięcioma punktami.
Set numer dwa przez dłuższy czas przebiegał w wyrównany sposób i nic nie zapowiadało nagłego załamania gry Delecty. W pierwszej fazie tej partii pojawiło się trochę kontrowersji po decyzjach sędziów. Niestety, kolejny raz podczas meczu w Olsztynie nie było zamontowanego sprzętu do wideoweryfikacji, dlatego zespoły musiały akceptować wyroki arbitrów bez możliwości sprawdzenia.
Po zdobyciu dziesiątego punktu przez AZS w zespół z Bydgoszczy zaczęła wstępować niemoc. Pierwszym zwiastunem kłopotów było złe przyjęcie zagrywek Guillermo Hernana, który od początku sezonu daje się poznać jako zawodnik mocno serwujący. Gospodarze dodatkowo stawiali skuteczny blok i wyprowadzali kontrataki. Po zablokowaniu Marcina Wiki trener Makowski poprosił o czas, ale nie przyniosło to skutku. Znakomicie spisujący się w kontratakach Ananiew wyprowadził swój zespół na wynik 16:12.
Po przerwie technicznej było dla gospodarzy jeszcze lepiej. Ta passa trwała do stanu 20:13. Wtedy wszedł na boisko Michal Masny i w jego zespole zaczęły się zmiany na lepsze. Akademicy zamiast spokojnie dokończy seta, zacięli się w ataku, tracąc kolejne punkty. Wojciech Ferens zmienił Pawła Siezieniewskiego i od razu źle przyjął zagrywkę Masnego. Gospodarze zrobili przejście dopiero przy stanie 21:19. Udało im się wytrzymać napór bydgoszczan w końcówce, a ostatni, pewny atak ze skrzydła należał do Metodiego Ananiewa.
W trzecim secie na boisku pozostał Michal Masny. Jego zespół nie zraził się niepowodzeniem w poprzedniej partii i od początku seta zaczął budować przewagę. Dość szybko Wojciech Ferens zmienił mocno obciążonego w ataku i coraz częściej mylącego się Ananiewa. Niedokładne przyjęcie i brak skuteczności gospodarzy z zimną krwią wykorzystywali bydgoszczanie. Prowadzili 13:7, a potem 19:10. Ten wynik chyba rozluźnił gości, podobnie jak w poprzednim secie gospodarzy. W końcówce seta zaczęli coraz więcej się mylić, mimo że AZS nie robił im krzywdy zagrywką. Dobrze dotąd grający Dawid Konarski popełnił kilka błędów, a as serwisowy Piotra Haina zbliżył Akademików do rywali na cztery punkty (16:20). Udaną zmianę zaliczył w końcówce młody olsztyński atakujący Bartosz Krzysiek, który popisał się skutecznym blokiem i dwoma atakami. AZS w pewnym momencie zniwelował dystans nawet do trzech punktów, ale na skuteczną pogoń było za późno. Set zakończył Marcin Wika skutecznym kontratakiem.
W kolejnej partii znów sytuacja uległa odwróceniu. Gospodarze, niezrażeni niepowodzeniem, rozpoczęli ją z wielkim animuszem. Podbijali wiele piłek i wyprowadzali kontrataki. Delecta straciła skuteczność w ataku, dobrze pracował olsztyński blok. Gospodarze wyszli na trzypunktowe prowadzenie. Trener Makowski chcąc zaradzić problemom, dokonał podwójnej zmiany - weszli Piotr Lipiński i Łukasz Owczarz. Jednak gospodarze prowadzili grę w tym secie z dużą pewnością siebie. Nie oddali już ani na chwilę prowadzenia, tym razem nie pozwalając sobie na rozluźnienie. Dystans trzech - czterech punktów utrzymywał się cały czas. Bardzo dobrze prezentował się w tej partii Wojciech Winnik, robiąc zamęt swoją zagrywką i skutecznie atakując. Akademicy zakończyli seta przy owacjach wypełnionej po brzegi hali. Mieli już co najmniej jeden punkt.
A jednak ten entuzjazm nie przełożył się na grę w tie-breaku. Bydgoszczanie kolejny raz potrafili się doskonale skoncentrować, świetnie "otwierając" sobie ostatnią partię. Olsztynianie wyglądali, jakby uszło z nich powietrze po wygraniu czwartego seta. Nie byli w stanie kończyć ataków. Wszystkie po wyblokach lub obronach przeradzały się w kontrataki Delecty. W ten sposób goście wyszli na prowadzenie aż 9:2.
Wtedy nastąpił kolejny zryw Akademików. Teraz oni zaczęli podbijać ataki bydgoszczan, punktując w kolejnych kontratakach. Po przechodzącej zagrywce Piotra Haina zbliżyli się do przeciwnika na trzy punkty. Przy stanie 12:9 trener gości poprosił o przerwę, co na tyle uspokoiło jego zawodników, że ostatecznie nie dali już sobie wydrzeć zwycięstwa. W końcówce seta kolejny raz na uwagę zasługuje dobre wejście Bartosza Krzyśka, któremu nie drżała ręka w ataku nawet w trudnych momentach. Delecta Bydgoszcz okazała się jednak zespołem trochę lepiej zorganizowanym i skoncentrowanym, co pozwoliło mu na wygranie ostatniego seta i zainkasowanie dwóch punktów.
Indykpol AZS Olsztyn - Delecta Bydgoszcz 2:3 (20:25, 25:23, 20:25, 25:21, 11:15)
AZS: Dawid Gunia, Wojciech Winnik, Piotr Hain, Guillermo Hernan, Metodi Ananiew, Paweł Siezieniewski, Marcin Mierzejewski (libero) oraz Mariusz Gaca, Wojciech Ferens, Bartosz Krzysiek, Andrzej Stelmach.
Delecta: Marcin Wika, Antti Siltala, Dawid Konarski, Piotr Lipiński, Wojciech Jurkiewicz, Andrzej Wrona, Michał Dębiec (libero) oraz Michał Masny, Marcin Waliński, Michał Cerven, Łukasz Owczarz.
MVP: Antti Siltala (Delecta)