Spotkanie w rzeszowskiej hali Podpromie miało być kolejną szansą dla siatkarzy trenowanych przez Grzegorza Rysia na przerwanie fatalnej serii. Dotąd gdańszczanie, nieraz mimo wytrwałej walki, nie potrafili wygrać choćby dwóch setów dających im pierwszy punkt w trwającym od trzech tygodni sezonie. Gospodarze tego meczu w zeszłą sobotę przegrali z ZAKSĄ w Kędzierzynie-Koźlu 0:3 i teraz ich głównym celem było zgarniecie kompletu "oczek".
Początek spotkania miał wyrównany przebieg (2:2, 7:7). Goście, zgodnie z zapowiedziami nie przestraszyli się faworyzowanych rywali. W ataku we znaki rzeszowianom dawał się między innymi były gracz Resovii Miko Oivanen. Po kilku niepewnych akcjach gospodarze złapali wiatr w żagle i zaczęli budować stale powiększającą się później przewagę. W dużej mierze zapewnił im ją bardzo dobrze funkcjonujący blok. Najboleśniej odczuł to Artur Augustyn, który dwa razy z rzędu został zatrzymany na środku przez Łukasza Perłowskiego. Przebić się ze swoim atakiem nie mógł również Matti Hietanen. Efektem tego była wysoka wygrana siatkarzy z Rzeszowa.
W drugiej odsłonie podopieczni Andrzeja Kowala już na wstępie osiągnęli kilkupunktowe prowadzenie (5:2, 7:4), które utrzymywali potem przez cały czas trwania tego seta. Szkoleniowiec gości wprowadził na boisko Daniela Wilka oraz Patryka Szczurka w miejsce Grzegorza Łomacza i Mikko Oivanena. Zmiany te nie przyniosły jednak poprawy wyniku gdańszczan. W dalszym ciągu gdańszczanie mieli problem ze skończeniem ataku. Po drugiej stronie siatki coraz lepiej spisywał się za to Mateusz Mika, który zadomowił się w polu serwisowym i zdobył dwa punkty bezpośrednio z zagrywki, w tym na zakończenie seta.
Mając świadomość, że to ich ostatnia szansa na odwrócenie losów spotkania, siatkarze Lotosu Trefl przystąpili w trzeciej partii do twardej walki. W szeregi gospodarzy wkradła się natomiast dekoncentracja po pewnej wygranej w dwóch poprzednich odsłonach. W związku z tym najpierw dwupunktowe prowadzenie (5:3) wypracowali przyjezdni. Resovia zdołała odrobić te straty i na pierwszą przerwę techniczną schodziła już z jednym "oczkiem" przewagi. Po chwili jednak gdańszczanie, między innymi dzięki atakom po bloku w wykonaniu Macieja Wołosza, ponownie wyszli na prowadzanie (18:14). Czas wzięty przez trenera Kowala spełnił swoje zadanie i jego zawodnicy zaczęli niwelować przewagę rywali. Jeszcze raz kluczowy okazał się blok rzeszowian. W końcówce tego seta Lukas Tichacek posyłał piłki do Piotra Nowakowskiego oraz Gyorgy’a Grozera. Ten drugi zakończył mocnym zbiciem kontratak, który przyniósł rzeszowianom zwycięstwo w tej partii i całym meczu, a także zapewnił im upragnione trzy punkty.
Asseco Resovia Rzeszów - Lotos Trefl Gdańsk 3:0 (25:14, 25:16, 26:24)
Asseco Resovia: Lotman, Nowakowski, Tichacek, Grozer, Perłowski, Mika, Ignaczak (libero) oraz Grzyb
Lotos Trefl: Hietanen, Łomacz, Oivanen, Vdovin, Świrydowicz, Augustyn, Kaczmarek B.(libero) oraz Wilk, Szczurek, Kaczmarek M., Wołosz
MVP: Lukas Tichacek