Ukraiński zespół VK Reszetyliwka w bieżącym sezonie zadebiutował w europejskich pucharach, eliminując Mjolnir Klaksvik z Wysp Owczych. Później odpadł z rywalizacji w Pucharze Challenge, dwukrotnie przegrywając 0:3 z belgijskim Decospan VT Menen.
Jakby tego było mało, po meczu rewanżowym rozegranym w Belgii, kadra zespołu uszczupliła się o dwóch zawodników. Z obawy o możliwość otrzymania wezwania do armii i wysłania na front do kraju nie wrócili Dmytro Szawraka i Andrzej Orobko, który przez dwa sezony występował w Effectorze Kielce.
- Wpływ na tę decyzję miała bezczynność klubu, który zapewniał, że wszystko jest w porządku. Kradzież naszych paszportów i nieobecność głównych graczy, problemy z mieszkaniem w samej Reshetilovce z powodu ciągłych awarii prądu w zimne dni i wiele innych. Mam też polskie obywatelstwo sportowe, grałem na Ukrainie jako zawodnik zagraniczny i lepiej dla mnie jest znaleźć klub w Europie, niż wracać do Reszetiłowki - wyjaśnił powody swojej decyzji w rozmowie z serwisem sport.ua Orobko.
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
Co ciekawe, nieco inaczej zawodnik przedstawił sytuację w rozmowie z belgijskim dziennikiem "KW".
- Wracać? Teraz? Nie, nie chcemy tego. Nie chcę walczyć, nie jestem do tego stworzony. Nie chodzi o to, że nie rozumiem tej mobilizacji. Na miejscu prezydenta postąpiłbym tak samo. Musimy wygrać tę wojnę, ale mogę lepiej wspierać swój kraj poprzez wpłaty finansowe, niż błąkając się po okopach - mówił.
- Kiedy wyjeżdżaliśmy na mecz, nasz kolega został wyprowadzony z autobusu i wysłany na front. Nasz klub nic z tym nie zrobił, byliśmy zszokowani. Nie zarabialiśmy źle. mieliśmy mieszkania, ale ryzyko powołania na front jest zbyt duże - powiedział Orobko.
33-letni Denis Szawraka również skomentował swoją decyzję o opuszczeniu drużyny i pozostaniu w Belgii. Jak przyznał, podjął ją z trudem, ma również nadzieję, że nie wpłynie ona negatywnie na zespół.
- Mam też nadzieję, że uda mi się znaleźć nowy klub, ale jeśli to nie wypali, być może rzucę siatkówkę. Na Ukrainę wrócę, gdy tylko wojna się skończy, może uda mi się wrócić do Reszetylówki - zaczął.
- W każdym razie mam nadzieję, że klub będzie nadal istniał, a pozostali nasi koledzy nie zostaną pozostawieni samym sobie, choć może to nie być łatwe po naszej ucieczce. Kochamy nasz kraj, dlatego chcemy wrócić. Większość ludzi rozumie nasz wybór, chociaż odbieram telefony z groźbami, że jeśli nie wrócę, zrobią coś mojej mamie. Ale nie chcę ryzykować walki - przyznał Szawraka w rozmowie z serwisem sport.ua.
Oburzenia działaniem zawodników nie kryją przedstawiciele klubu. Dyrektor VK Reszetyliwka, Siergiej Kotman, poinformował, że zawodnicy posiadają długoterminowe kontrakty i w przypadku próby podpisania umowy z kolejnymi zespołami Ukraińska Federacja Siatkówki i VK Reszetyliwka podejmą działania prawne.
- Nasz klub działa w ramach prawa. Szczególnej kontroli podlega kwestia rejestracji wojskowej, przekraczania granic i dyscypliny sportowej przedstawicieli drużyn. To, że Dmitrij Szawrak i Andriej Orobko opuścili zgrupowanie bez pozwolenia i odmówili powrotu na Ukrainę ze strachu, jest ich decyzją, za którą, jestem przekonany, powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności - mówił.
- Orobko powiedział, że jest mu tu zimno. Tak, w całym kraju jest zimno, ostrzał jest spowodowany wojną, przypomnę. Chciałbym również zauważyć, że nie rozwiązujemy problemu w ramach TCC (Terytorialne Centrum Rekrutacji - dop. aut.); wszyscy mają równe prawa - dodał.
- Zdecydowanie potępiamy działania tych sportowców; żaden status ani zawód nie zwalnia ich z odpowiedzialności przed państwem. Cały zespół kontynuuje teraz treningi u siebie, a my nadal będziemy reprezentować region Połtawy w Super Lidze - podsumował Kotman.