Ciężki żywot Wandy Kraków

Nie najlepiej rozpoczęła sezon drużyna Wandy Kraków. Beniaminek, który przed rozgrywkami celował nawet w pierwszą czwórkę, zamiast walki o czołowe miejsca w lidze, póki co musi skupić się na boju o utrzymanie. Na dodatek przed krakowianami w sobotę kolejny trudny mecz, gdyż siatkarzom Wandy przyjdzie rywalizować z GTPS Gorzów Wielkopolski.

W tym artykule dowiesz się o:

Z pewnością największym rozczarowaniem wśród beniaminków I ligi mężczyzn jest postawa drużyny z Krakowa. Przed sezonem Grzegorz Silczuk, który jest notabene prezesem i trenerem Wandy, zapewniał, że krakowianie powalczą nawet o pierwszą czwórkę w rozgrywkach na zapleczu PlusLigi. - W sezonie 2011/2012 chcemy walczyć o co najmniej pierwszą czwórkę. Ze wsparciem naszych sponsorów chcemy namieszać w tej stawce - podkreślał szkoleniowiec. Słowa trenera potwierdzał jeden z nowych graczy w zespole beniaminka, Damian Domonik - Wanda Kraków ma zagościć na parkietach PlusLigi w przeciągu dwóch lat. Mam nadzieję, że będę mógł pomóc tej drużynie w osiągnięciu tego sukcesu pokazując dobrą siatkówkę i przyczyniając się w jakimś stopniu do awansu.

Pierwsze spotkanie gracze z Krakowa rozegrali na własnym parkiecie z Siatkarzem Wieluń. Spadkowicz z PlusLigi okazał się za mocny dla gospodarzy. Tylko w jednym secie beniaminek podjął walkę z przyjezdnymi i w efekcie czego przegrał 1:3. Drugi pojedynek krakowanie rozgrywali z ekipą BBTS. Przed meczem wszyscy zdawali sobie sprawę, że ciężko będzie wywieźć korzystny wynik z Bielska. Mimo ogromnych chęci i woli walki, beniaminek był bezradny wobec dobrze dysponowanych siatkarzy Przemysława Michalczyka. - W pierwszym secie na cztery piłki przechodzące skończyliśmy jedną, w drugim secie bielszczanie zlali nas zagrywką i odskoczyli bardzo szybko - analizował po spotkaniu Krzysztof Ferek, atakujący krakowian. Wszyscy sympatycy Wandy Kraków mieli nadzieję, że drużyna przełamie się w trzeciej kolejce, w której na własnym parkiecie rywalizować miała z KPS Jadar Siedlce.

Siatkarze z Krakowa nie zawiedli swoich fanów. W spotkaniu z siedlczanami, ekipa Grzegorza Silczuka w końcu odniosła zwycięstwo i zainkasowała 3 punkty. Bardzo dobrze w ekipie gospodarzy zaprezentował się Bartłomiej Soroka, który zdobył 21 punktów dla swojej drużyny. - W końcu zagraliśmy na miarę swoich możliwości - cieszył się po meczu szkoleniowiec Wandy. Na pewno zwycięstwo nad KPS Jadar podniosło morale drużyny beniaminka. Jedyną złą informacją dla krakowian był fakt, iż w następnej kolejce musieli rywalizować ze Stalą Nysa, która była wiceliderem tabeli i z meczu na mecz grała coraz lepiej.

Zawodnicy beniaminka podbudowani ostatnim zwycięstwem nad ekipą z Siedlec, wyjeżdżali do Nysy w bojowych nastrojach. Wszyscy jednak w obozie krakowian zdawali sobie sprawę, z jak trudnym przeciwnikiem będą musieli rywalizować. W zespole Stali jest kilku bardzo dobrych zawodników, a przyjście w ostatnich dniach przed ligą Piotra Łuki sprawiło, iż ekipa z Nysy z pewnością powalczy w lidze o najwyższe cele. Niestety, beniaminek z Krakowa musiał uznać wyższość gospodarzy. Dobra postawa Krzysztofa Ferka nie wystarczyła na wygranie więcej niż jednej partii.

Wanda Kraków po czterech rozegranych kolejkach z trzema punktami na koncie zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Na obronę zawodników trzeba zaznaczyć, iż krakowianie na początku sezonu rywalizowali z bardzo dobrymi zespołami. W następny weekend siatkarzy Wandy czeka kolejne trudne zadanie. Do Krakowa przyjedzie drużyna GTPS Gorzów Wielkopolski, która w ostatnich dniach złapała wiatr w żagle i z pewnością będzie wymagającym przeciwnikiem dla gospodarzy.

Źródło artykułu: