Prowadząc 2:1 i mając za sobą trzeci set wygrany aż do 12, wszystko przemawiało w środę za wygraną za trzy punkty przez zespół z Piły. Ostatecznie ekipa PTPS-u - beniaminka rozgrywek - musiała się zadowolić jednym punktem. Żal był ogromny, czego nie ukrywał trener drużyny oraz same zawodniczki. - Zdecydowanie pozostaje niedosyt. To prawda, że plany zawsze są takie, aby było zwycięstwo - najlepiej za trzy punkty. Sytuacja tak się ułożyła, że miałyśmy okazję wygrać właśnie za trzy punkty. Później był tie-break, który - wiadomo - rządzi się swoimi prawami. Wyszło jak wyszło. Nie jesteśmy usatysfakcjonowane tym wynikiem - stwierdziła w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Anna Kaczmar, rozgrywająca zespołu z Piły.
Mimo porażki pilanki w kolejnym meczu z faworytem ligi pokazały dużą klasę - ambicję, waleczność i spore umiejętności. Czy w pojedynkach z Tauronem MKS lub Atomem Trefl beniaminek ligi również pokusi się o niespodziankę? - Chciałabym bardzo. Teraz czeka nas krótka przerwa do kolejnego meczu. Będziemy się przygotowywać. Mam nadzieję, że patentu starczy nam na każde spotkanie. Z każdym przeciwnikiem będziemy dawać z siebie wszystko na sto procent, i po mimo tego, że jesteśmy beniaminkiem - walczyć jak równy z równym z każdym zespołem. Taką mam nadzieję - dodaje Kaczmar.
Rozgrywająca PTPS-u jeszcze w ubiegłym sezonie broniła barw BKS-u Aluprof, gdzie zaczynała swoją siatkarską karierę. Choć rozstała się z drużyną brązowych medalistek mistrzostw Polski, nie żałuje. Jak sama przyznaje, w Pile ma szansę się rozwinąć sportowo. - Czuję się dobrze. Jest to dla mnie całkiem nowa sytuacja, nowe otoczenie, ludzie. Nadal się aklimatyzuję, ale idzie mi to dosyć gładko - zapewniła zawodniczka.
Kaczmar była jednym z jaśniejszych ogniw ekipy z Piły. W hali przy ulicy Rychlińskiego, gdzie spędziła całą swoją karierę, zawodniczka lubi i potrafi grać. - Lubię grać w tej hali, ponieważ od dziecka tutaj trenowałam. Na pewno mam sentyment, jestem z tą halą związana. Chociaż mecz nie należał do najłatwiejszych, bo grać przeciwko klubowi, w którym było się praktycznie od dziecka, to też nie jest tak prosto - dodała rozgrywająca ekipy Mirosława Zawieracza.
Siatkarka szczególnie dobrze współpracowała ze swoją koleżanką z Ameryki (pochodzącą z Jamajki), czyli Lecią Brown. Seryjnie zdobywane punkty z krótkiej przez Brown to także zasługa dobrego rozegrania przez Kaczmar. - Lecia skacze tak wysoko, że łapie piłkę jak niejedna środkowa. Jest to duży komfort dla mnie, bardzo dobrze mi się z nią gra - powiedziała Kaczmar o Brown - środkowej PTPS-u mierzącej zaledwie 178 cm wzrostu.