- Muszę przyznać, że Serbowie zaskoczyli nas swoją bardzo dobrą postawą. Świetnie zagrali w obronie, walcząc o każdą piłkę. To trochę nietypowe dla Serbów. My z kolei zagraliśmy bez polotu i zbyt wolno. Starczyło nam sił wyłącznie na pierwszy set - dodał niezwykle krytycznie Kevin Hansen.
Amerykanie, podobnie jak Polacy, przylecieli do Rio w niedzielę. Jedynie czwórka zawodników (m.in. Lloy Ball i Clayton Stanley), która nie uczestniczyła w ostatnich meczach fazy interkontynentalnej z Bułgarią, dołączyła dzień później. - To oczywiście nie tłumaczy naszej wyjątkowo słabej postawy - zapewnia Amerykanin.
W czwartek reprezentacja USA zmierzy się z Polską. Dla zespołu z Ameryki Północnej będzie to ostatnia szansa, by przedłużyć swój byt w turnieju. - W czwartek na pewno zagramy lepiej i mam nadzieję, że nie sparaliżuje nas stawka meczu – jesteśmy w końcu dojrzałym, odpowiedzialnym zespołem - przekonywał Hansen. Zawodnik przyznał jednak, że większe szansę na wygraną mają Polacy, którzy odpoczywali dzień dłużej i z pewnością przystąpią do rywalizacji bardziej wypoczęci i świeżsi.- Jesteśmy jednak zespołem, który nigdy się nie poddaję. Dlatego oczekuję jutro zaciętego pojedynku, stojącego na wysokim poziomie. Obydwa zespoły walczyły ze sobą nie raz i zawsze pokazywały bardzo dobrą siatkówkę. Musimy tylko trochę odpocząć i wyeliminować błędy, które popełnialiśmy dzisiaj.
Kevin Hansen jeszcze kilka dni temu był o krok od podpisania kontraktu z Treflem Gdańsk. Niestety, tuż przed złożeniem podpisu na umowie pojawili się przedstawiciele Fakieła Nowy Urengoj, którzy zaproponowali reprezentantowi USA znacznie bardziej korzystne warunki. - Dostałem intratną propozycję z Rosji, nie tylko finansowo. Superliga jest jedną z najsilniejszych lig na świecie i zapewnia mi rywalizację na wysokim poziomie. Nie ukrywam, że swoje zrobili też moi koledzy z reprezentacji, Ball i Stanley, którzy od dwóch lat grają w Rosji. To oni namówili mnie, bym do nich dołączył. Wiem, że rozczarowałem polskich fanów siatkówki, ale jeszcze nic straconego - być może za rok zagram w waszej lidze.
* Z Rio de Janeiro dla SportoweFakty.pl Ilona Kobus