To już trzecie spotkanie z rzędu dla podopiecznych Piotra Makowskiego z drużyną czołówki PlusLigi. Wcześniej bydgoszczanie ulegli po walce Skrze Bełchatów i Jastrzębskiemu Węglowi. - Nie możemy sobie pozwolić na kolejne przestoje w grze, jak to było w sobotę - odpowiada w rozmowie ze SportoweFakty.pl opiekun Delecty. - W Bełchatowie gospodarze dysponowali niezwykle mocną zagrywką i tym odrzucili nas od siatki. Jeśli chcemy osiągnąć korzystny wynik, po raz drugi taka sytuacja nie może się już zdarzyć.
Siłą ZAKSY jest też niesamowita obrona. W tegorocznych rozgrywkach PlusLigi zespół Krzysztofa Stelmacha oddał rywalom zaledwie... trzy sety. - Ja na to patrzę zupełnie inaczej - ocenia Makowski. - Nie chcę przed rozpoczęciem spotkania dzielić skóry na niedźwiedziu i prorokować jakiegoś wyniku. Wszystko rozstrzygnie się na parkiecie. W naszej drużynie z powodu urazu zabraknie jedynie Wojciecha Gradowskiego. Pozostali zawodnicy są zdolni do gry.
Pewnym problemem dla obu zespołów jest też późna godzina rozpoczęcia spotkania. Z powodu transmisji telewizyjnej mecz rozpocznie się dopiero o godzinie... 20:30. Większość zawodników przed godziną 22:00 znajduje się zazwyczaj już w łóżkach.
Bydgoszczanie jak na razie przed czwartkowym pojedynkiem zajmują trzecie miejsce w tabeli. Jeśli udałoby się im utrzymać w czołówce do momentu rozpoczęcia fazy play-off, byłby to największy sukces w historii klubu. - Kalendarz rozgrywek ułożył się dla nas troszeczkę łagodnie. Można powiedzieć, że trafiliśmy na przeciwników z naszej półki, ale te mecze trzeba było jeszcze wygrać. To się udało i dzięki temu jesteśmy tak wysoko w tabeli - dodał po meczu w Bełchatowie Marcin Wika.