Walentin Bratojew został wypożyczony do Tonno Callipo Vibo Valentia z Trentino Volley, aby mógł w końcu grać w podstawowym składzie. Niestety również w Vibo Valentia Bułgar nie miał okazji do zaprezentowania swoich umiejętności, tym samym postanowił pożegnać się z klubem. - Na początku sezonu, przed podpisaniem umowy były inne ustalenia - opowiada Bratojew. - Od kilku dni czekam na dokumenty, które pozwolą mi opuścić klub bez żadnych zobowiązań. Ciągle są jednak opóźnienia. Prezes ciągle mówi "Jutro, jutro" i nic się nie dzieje. Nie chcę już pieniędzy, pragnę tylko opuścić to miejsce. Chcę trafić gdzieś, gdzie będę mógł grać, bo tu tylko siedzę i gram w tenisa bądź chodzę na fitness - dodaje Bułgar.
Bułgar otrzymał już wiele propozycji do gry w klubach. m.in w Tomisie Konstanca. Bratojew chce związać się z klubem, w którym będzie miał okazję do regularnych występów. - Mam kila ofert chociażby od czołowych zespołów Serie A2 czy z klubu z Rosji. Myślę, że w ciągu tygodnia wszystko się okaże - twierdzi Bratojew.
Młody przyjmujący nie wyklucza też powrotu do Bułgarii, do Lewski Siconco Sofia, gdzie rozgrywającym jest jego brat bliźniak Georgi. Jednak w tym przypadku sporną kwestią są finanse.