Witold Roman dla SportoweFakty.pl: Mecz trzeba zaczynać wcześniej

W nie najlepszym humorze po zakończeniu spotkania Polska - USA był Witold Roman - menadżer polskiej kadry. W rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Roman przyznał, że w grze Polaków znalazło się sporo błędów i nie możemy być do końca zadowoleni z naszej postawy.

W tym artykule dowiesz się o:

Nie pomógł doping brazylijskiej publiczności, nie wystarczyło dobrych chęci. Reprezentacja Polski przegrała 2:3 z Brazylią, mimo że od połowy meczu prezentowała się, co najmniej bardzo przyzwoicie. Zdaniem wielu Polakom zabrakło w końcówce szczęścia, gdy przegrali 14:16 w tie breaku. Nie zgadza się z tym jednak Witold Roman. - Nie można mówić o braku szczęścia po takim meczu. Taki mecz trzeba zaczynać przede wszystkim trochę wcześniej - skomentował na gorąco menadżer.

Witold Roman miał szczególne zastrzeżenia do gry biało-czerwonych w pierwszym secie. - Nie można przegrywać tak wysoko. Trzeba walczyć od początku do końca, bo jak pokazało to spotkanie później może być bardzo różnie - powiedział portalowi SportoweFakty.pl.

W dalszej części meczu Polacy wyraźnie się rozkręcali. - Gdzieś od połowy drugiego seta nasza drużyna wyraźnie zasługiwała na to, żeby zwyciężyć. Dużo wniósł trzeci set, który przegraliśmy - można powiedzieć - nieszczęśliwie. Później graliśmy dobrze, ale nie udało się. Równie dobrze mogliśmy wygrać ten mecz 3:1. Stało się jak się stało - powiedział Roman.

Bardzo niezadowoleni po spotkaniu byli nasi zawodnicy. - Jestem naprawdę wkurzony - skomentował krótko Michał Winiarski. Więcej spokoju zachowywał Roman. - Oczywiście, szkoda tej porażki, ale każda porażka czegoś uczy. Mam nadzieję, że więcej takich błędów nie popełnimy.

Przed spotkaniem ze Stanami Zjednoczonymi prasa wiele pisała o okazji do rewanżu za ubiegłoroczną Ligę Światową. Niestety rewanż się nie udał. - Miałem nadzieję, że to spotkanie zdejmie z nas taką klątwę, która zawisła na nas rok temu właśnie po meczu z USA. To właśnie wtedy wszystko zaczęło się nam sypać. Spotkanie w Rio de Janeiro na pewno było lepsze niż wtedy w Katowicach, ale niestety znów zakończone porażką, co nas bardzo smuci.

Jeżeli reprezentacja Polski chce myśleć o pozostaniu w finałach Ligi Światowej nie ma innego wyjścia, jak zwyciężyć w piątek z Serbią. Zadanie to jednak na pewno nie będzie proste, bowiem nasi najbliżsi rywale po zwycięstwie z USA i tak nie są jeszcze pewni swego udziału w dalszej rundzie turnieju. - To będzie mecz o wszystko i być albo nie być w Lidze Światowej - nie ma wątpliwości Witold Roman. - Chociaż tak jak mówi się cały czas: najważniejsze są Igrzyska i pod nie wszystko przygotowujemy.

Zespoły biorące udział w Lidze Światowej bardzo pilnie szykują się właśnie do udziału w Igrzyskach Olimpijskich i - czego nie ukrywają - występ w Pekinie jest dla nich priorytetem. Nie mniej jednak wszyscy - poza Japonią - rywalizację w Rio de Janeiro traktują równie poważnie, choć są w różnych stadiach przygotowań. - Forma na tym turnieju poszczególnych drużyn jest wypadkową tego, jak kto trenuje - tłumaczy Witold Roman. - Czy odpuszczają już powoli, czy nadal ciężko pracują. Ci którzy już trochę odpuszczają, prezentują się trochę lepiej.

W jakim zatem momencie przygotowań jest polska reprezentacja? - My cały czas naprawdę ciężko trenujemy. W środę mieliśmy dwa treningi, dlatego efekty tego, kto obrał lepszą taktykę zobaczymy dopiero w Pekinie. My zmniejszymy nasilenie treningów po Lidze Światowej i mam nadzieję, że to zaprocentuje świeżością w Chinach - powiedział nam Roman.

*Z Rio de Janeiro dla serwisu SportoweFakty.pl Michał Rudnik

Komentarze (0)