Po pierwszym spotkaniu, wygranym przez Polaków 3:0, szkoleniowcy obydwu reprezentacji postanowili dokonać roszad w składach swoich drużyn. I tak, wśród biało-czerwonych pojawił się na parkiecie Bartosz Kurek, co jest bardzo dobrym prognostykiem dla tego zawodnika w kontekście wyjazdu na Puchar Świata. Pawła Zagumnego na rozegraniu zastąpił Łukasz Żygadło, na środku pojawił się Patryk Czarnowski, a jako libero - Paweł Zatorski. Kilka zmian nastąpiło również w ekipie Jana Svobody. Czeski trener postawił na Lukaša Tichačka, Jiřiego Popelkę oraz Davida Konečnego.
Znacznie lepiej spotkanie rozpoczęli Czesi, bowiem niedługo od pierwszego gwizdka sędziego na tablicy świetlnej widniał wynik 3:0. Polacy przełamali zerowy dorobek po bloku na Peterze Plateniku, jednakże w dalszym ciągu to rywale kontrolowali sytuację na boisku. Po punktowej zagrywce Platenika i błędzie w rozegraniu Polaków trener Anastasi poprosił o czas. Przerwa nie przyniosła pożądanych rezultatów, bowiem w dalszym ciągu to rywale utrzymywali się na prowadzeniu. Przy stanie 4:8 widownia w Arenie Legionowo zamarła, bowiem po akcji z parkietu nie wstawał Zbigniew Bartman - na szczęście przyjmującemu reprezentacji nic się nie stało - akcję powtórzono, a Bartman zapisał na koncie biało-czerwonych punkt. Lecz pojedyncze punkty zdobywane przez Polaków wciąż nie stwarzały możliwości do wyrównania. Do drugiej przerwy technicznej Czesi utrzymywali dwa punkty przewagi, a po wznowieniu gry biało-czerwonym udało się doprowadzić do remisu, po 17. Od tego momentu rozpoczęła się gra punkt za punkt okraszona ogromną ilością błędów w polu zagrywki w obydwu drużynach. Festiwal siatkarskich błędów trwał aż do stanu 26:26, wówczas partię na swoją korzyść rozstrzygnęli Czesi w osobach Jana Štokra i Petera Platenika.
Jan Svoboda pozostawił na boisku swojego imiennika, Jana Štokra. Klubowy kolega Łukasza Żygadły kilka razy dał się we znaki biało-czerwonym. To między innymi po atakach jego oraz Platenika, Andrea Anastasi musiał przekazać swoim zawodnikom kilka uwag na osobności. Pauza nie odniosła pożądanego rezultatu, mimo punktowej zagrywki Michała Winiarskiego i zmniejszenia dystansu punktowego o dwa oczka (10:12) - w dalszym ciągu piłeczka była po stronie Czechów i Jana Štokra, który zdobyciem punktu bezpośrednio z zagrywki dał swoim rodakom cztery oczka przewagi na drugiej przerwie technicznej. Jego dobra passa w polu zagrywki zakończyła się przy stanie 13:18. W kolejnej akcji czeski bombardier został zablokowany przez Piotra Nowakowskiego i Michała Winiarskiego, na co od razu zareagował trener Svoboda. Przerwa wytrąciła Polaków z rytmu, którzy zaczęli popełniać niewymuszone błędy w ataku i polu zagrywki. A nasi południowi sąsiedzi parli w stronę zwycięstwa w drugiej partii, do czego przyczynił się również Lukaš Tichaček dając swoim kolegom piłkę setową. Kropkę nad i postawił Peter Platenik.
Analogiczny początek do dwóch poprzednich miała odsłona numer trzy: ponownie, to Czesi przeważali na boisku, a biało-czerwoni starali się gonić rywali. Sztuka ta udała się przy stanie 11:11 po ataku ze środka Patryka Czarnowskiego. W następnej akcji, po punktowej zagrywce Michała Winiarskiego Polacy objęli prowadzenie – sytuacja skłoniła szkoleniowca rywali do przerwy na żądanie. Trzydziestosekundowa pauza nie wytrąciła z równowagi podopiecznych Andrei Anastasiego - wręcz przeciwnie, Polacy zaprezentowali wtedy fragment dobrej siatkówki i na drugą przerwę techniczną schodzili prowadząc 16:14. Czesi szybko odrobili straty i na boisku rozgorzała walka punkt za punkt, a widzowie zgromadzeni w Arenie Legionowo oraz przed telewizorami mogli obserwować bardzo dobrą grę po obu stronach siatki, która kończyła się zazwyczaj widowiskowymi atakami. W grze na przewagi lepsi okazali się biało-czerwoni, którzy po ataku Michała Winiarskiego oraz błędzie rywali wygrali partię numer trzy.
Podopieczni Jana Svobody nie złożyli broni i po rozpoczęciu czwartego seta próbowali doprowadzić do sytuacji, jaka towarzyszyła im przez większość spotkania, a mianowicie - do objęcia prowadzenia. Jednakże napotkali opór w postaci rozochoconych wygraną partią biało-czerwonych. Czeski scenariusz wszedł w fazę realizacji przy stanie 8:6 dla naszych sąsiadów, lecz po przerwie w polu zagrywki pojawił się Michał Ruciak, który napsuł trochę krwi rywalom i dał przewagę punktową swoim kolegom, 12:10. Ponadto skuteczne ataki Michała Winiarskiego sprawiają, że Czesi nie mogą odnaleźć rytmu sprzed dwóch partii oraz nie zgadzają się z decyzją sędziego o przyznaniu punktu Polakom (19:17). Z kolei nasi reprezentanci coraz śmielej sobie poczynają, na cichego bohatera końcówki wyrasta Patryk Czarnowski wspierany przez Winiarskiego oraz... czeskie błędy. Już nie ma gry na przewagi, biało-czerwoni pewnie zwyciężają 25:21 doprowadzając tym samym do tie-breaka.
Punkt za punkt, ale tylko do stanu 3:3 - tak wyglądał początek decydującej partii drugiego towarzyskiego meczu Polaków z Czechami. Wkrótce to ci drudzy zaczęli się oddalać od biało-czerwonych, dzięki atakom Petera Platenika i asowi serwisowemu rozgrywającego Resovii Rzeszów, Lukaša Tichačka. Do punktujących kolegów postanowili się dołączyć jeszcze Jan Štokr oraz Jiři Popelka. W obliczu takiej sytuacji na boisku natychmiast zareagował Andrea Anastasi - jednak i to nie przyniosło skutku, bowiem biało-czerwoni podali dwukrotnie rękę naszym sąsiadom z południa, którzy prowadzili już 13:10. Czesi szli za ciosem – meczową piłkę zapewnił Peter Platenik a wykorzystał ją Jan Štokr.
Polska: Nowakowski, Winiarski, Kurek, Bartman, Żygadło, Czarnowski, Zatorski (libero) oraz Kubiak, Wiśniewski, Jarosz, Ruciak.
Czechy: Popelka, Mach, Konečny D., Platenik, Konečny P., Tichaček, Kryštof (libero) oraz Štokr.
Sędzia I: Maciej Twardowski
Sędzia II: Dariusz Jasiński
Widzów: 2000.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)