Feralny pierwszy set dąbrowianek

Po niedzielnej porażce Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza w Bielsku-Białej, w zgodnej opinii niemal wszystkich decydujący okazał się pierwszy set. Przez większość partii ton grze nadawały dąbrowianki i to one długo prowadziły. Dlaczego zatem przegrały?

Wielkie niezadowolenie i niedosyt było widać w obozie Tauronu MKS po porażce z BKS-em Aluprof 1:3. Dąbrowianki, które przyjechały do Bielska-Białej po zwycięstwo, musiały obejść się smakiem. Ambitne siatkarki trenera Waldemara Kawki były rozgoryczone tym faktem. Gdzie zatem szukać przyczyn porażki zespołu z Dąbrowy Górniczej? - Przede wszystkim zaważył na wyniku brak koncentracji z naszej strony. W pierwszym secie długo prowadziłyśmy i byłyśmy lepsze od rywalek - przyznała po meczu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Ivana Plchotova, środkowa ekipy Tauronu MKS.

W zgodnej opinii zarówno Czeszki, jak i jej koleżanki Magdaleny Śliwy oraz trenera Kawki, feralny pierwszy set był przyczynkiem do wydarzeń w kolejnych partiach. - Myślę, że to był klucz do zwycięstwa w całym meczu, bo gdybyśmy wygrały w tym pierwszym secie, to później już inaczej nam by się grało - dodała Plchotova. - O wyniku zadecydował pierwszy set. Grałyśmy na luzie, bo zwycięstwo było prawie pewne. I w tym momencie się coś zacięło - podkreśliła Śliwa.

Dąbrowianki w pierwszej odsłonie miały wygraną "na talerzu". Długo prowadziły (10:5, 12:6, 20:15), i wydawało się, że dowiozą sukces do końca seta. W jego końcówce kompletnie oddały pole rywalkom, jak gdyby przestały istnieć na boisku. - BKS uwierzył w siebie, a my zaczęliśmy popełniać zbyt dużo błędów - opisywał sytuację z pierwszego seta trener Kawka. - W pierwszym secie ciągle goniłyśmy przeciwniczki. Na szczęście udało się go wygrać - mówiła z kolei Karolina Ciaszkiewicz, kapitan Aluprofu.

Komentarze (0)